Przestępstwa kryminalne wzrosły w ubiegłym roku o niespełna 20 tys., z czego połowa za sprawą kradzieży. W całym kraju zanotowano ich blisko 112 tys., czyli znacznie więcej niż w czasach przed pandemią – wynika z danych Komendy Głównej Policji, które poznała „Rzeczpospolita”. To jeden z symptomów ubożenia części społeczeństwa, któremu żyje się trudniej – twierdzą eksperci. – W wyniku pogarszającej się sytuacji ekonomicznej ludzie odczuwają braki, dlatego kradzieże – przestępczość typu ekonomicznego – wzrasta. To reakcja na pogarszające się warunki egzystencji, w tym spowodowane inflacją i pandemią – komentuje prof. Brunon Hołyst, kryminolog.
W ubiegłym roku doszło do 468 tys. przestępstw kryminalnych (bez niepłacenia alimentów) – to o blisko 19,8 tys. więcej niż rok wcześniej. Niecodzienne jest to, że połowę wzrostu „skonsumowały” kradzieże – było ich o ponad 10,5 tys. więcej – w całym kraju 112 tys. Dla porównania, w 2018 roku – 103 tys., a rok później 106 tys. Ginęło praktycznie wszystko – od „drobnicy” po rzeczy bardziej cenne – twierdzą śledczy. – Nasiliły się kradzieże sklepowe, w tym drogich perfum, elektronarzędzi, telefonów komórkowych, rowerów – wylicza Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. Złodzieje rowerów tak dali się we znaki, że tutejsza policja wprowadziła program znakowania jednośladów. – Numer jest grawerowany na ramie i wprowadzany do systemu. Program finansują samorządy – dodaje insp. Borowiak.
W Ostrowcu Świętokrzyskim 70-latka 13 razy w miesiącu z miejscowej drogerii wynosiła kosmetyki – warte w sumie 2700 zł. W Tczewie dwóch mężczyzn podało się za pracowników autostrady A1. Wywieźli i sprzedali na lewo 120 ton kruszywa asfaltowego. W Białymstoku inni ogołocili plac budowy komisariatu policji ze 100 metrów kabla elektrycznego. – Dużo jest pospolitych kradzieży, np. paliwa ze zbiorników, czy zawartości domków na terenie ogródków działkowych – wskazuje Maciej Ślusarczyk ze świętokrzyskiej policji.
Czytaj więcej
Były prezes Getback nie przyznał się do zarzutów, oskarżenie nazwał „absurdalnym” i sugerował, że ma pomysł jak odzyskać wszystkie pieniądze pokrzywdzonych.
Statystycznie najwięcej było ich w Warszawie i okolicach (blisko 19 tys.), w woj. dolnośląskim i śląskim. Jednak największy wzrost – niemal o jedną piątą – dotyczy Łodzi i województwa. Kradzieży przybyło też na Lubelszczyźnie, w Świętokrzyskiem i na Mazowszu. Tylko w woj. podlaskim, małopolskim i opolskim ich liczba spadła. Co czwarty sprawca (na 30 tys. podejrzanych) został złapany na gorącym uczynku.