Sześciu spośród aresztowanych to osoby z nakazem aresztowania. Podczas akcji zarekwirowano samochód porsche, broń, biżuterię i gotówkę. Rzecznik policji Stefan Redlich ostrzega przed kierowaniem oskarżeń wobec całej rodziny: „Prowadzimy śledztwo w sprawie pojedynczych osób, a nie w sprawie rodzin”.
Aresztowani byli winni rabunków
Akcja była związana z poszukiwaniem podejrzanych o udział w napaści na luksusowy dom towarowy KaDeWe w grudniu 2014, w której pięciu mężczyzn ukradło zegarki i biżuterię o wartości 817 tys. euro. Trzej z zatrzymanych, mężczyźni w wieku od 26 do 29 lat, staną przed Sądem Krajowym w Berlinie. Nie wiadomo, czy pośród zatrzymanych są także inni uczestnicy napadu na KaDeWe.
Toczy się także śledztwo w sprawie zlecenia zabójstwa i nielegalnego posiadania broni. Chodzi najprawdopodobniej o napaść na 42-letniego mężczyznę, do której doszło w październiku ub.r. w dzielnicy Gropiusstadt.
Cios w zorganizowaną przestępczość
Berliński senator spraw wewnętrznych Frank Henkel chwali akcję jako „cios zadany zorganizowanej przestępczości”, co pokazuje zdecydowanie państwa. „Berlin nie toleruje miejsc, w których nie przestrzega się prawa”, powiedział, podkreślając, że ta zasada ta nie ogranicza się do rodzin arabskich.
Arabskie klany problemem Berlina
Dziennik Die Welt pisze o problemach z arabskimi klanami w Berlinie i Bremie. Z oficjalnych danych wynika, że w Berlinie mieszka od 15 do 20 takich rodzin, z których 7 do 10 podejrzewanych jest o czyny przestępcze. Na ogół pochodzą z Libanu i osiedlały się w Niemczech w latach 70-tych, kupując tanie domy i sprowadzając licznych krewnych. Teraz wiodą prym w przestępczym światku.