Od marca 2022 r. ceny paliwa gwałtownie wzrosła i unijna flota rybacka płaci średnio około 1,1–1,2 euro za litr, dwa razy tyle co w ubiegłym roku. Bruksela przyjmuje, że kursy statków opłacają się do poziomu 0,6 euro za litr.
Dlatego pierwsze szacunki Komisji Europejskiej wskazują, że przy tym poziomie cen unijni rybacy stracą łącznie 300 mln euro w 2022 r. Najboleśniej odczują to armatorzy największych kutrów, analitycy szacują, że w tych warunkach nieopłacalne jest utrzymanie nawet 87 proc. floty dalekomorskiej i około 40 proc. floty prowadzącej połowy na małą skalę.
Kolejne szacunki pojawią się w lipcowym sprawozdaniu STECF, które Komisja Europejska wykorzysta przy decyzji o uprawnieniach do połowów na 2023.
Negocjacje kwot połowowych na 2023 r. trwają od czerwca do sierpnia między Brukselą, państwami członkowskimi i innymi graczami, następnie KE przedstawi swoje wnioski dotyczące połowów na Atlantyku, Bałtyku, Morzu Północnym, Śródziemnym i Czarnym. Wtedy Rada ustali przydział uprawnień do połowów. Od września do grudnia potrwają negocjacje kwot połowów z sąsiadami Unii, czyli Wielką Brytanią i Norwegią.
Dla Bałtyku nie ma jednak bardzo dobrych wiadomości. Choć dzięki ograniczeniom połowów stan zarybienia zaczął się poprawiać, to niegdyś duże ławice na Bałtyku zmniejszają się z powodu tragicznej sytuacji ekologicznej, np. sytuacja związana z dorszem w Bałtyku jest fatalna, informują źródła z instytucji nadzorujących połowy, a łososie nie chcą wpływać do polskich rzek.