„Rospotrebnadzor zaostrzył kontrolę jakości i bezpieczeństwa produkcji alkoholowej producentów z Gruzji, która jest importowana na terytorium Federacji Rosyjskiej” - głosi najnowszy komunikat instytucji federalnej kontrolującej rynek konsumencki Rosji.
Urzędnicy tłumaczą, jak bardzo dbają, by Rosjanie pili alkohol dobrej jakości. Od 2014 r. do 2018 r. liczba gruzińskiego alkoholu niskiej jakości miała się zwiększyć 2,9 raza. W 2018 r. kontrola zakwestionowała 203 tys. litrów wina ośmiu gruzińskich producentów. „Wszystkie nie spełniające jakości partie produkcji nie zostały wpuszczone do Rosji” - zapewnia inspekcja.
Dzisiejszy komunikat stoi w sprzeczności z realiami rosyjskiego rynku alkoholowego. Według Związku Producentów Alkoholu w 2018 r. blisko połowę sprzedawanego w Rosji alkoholu (głównie wódki) pochodziło z nielegalnych gorzelni zlokalizowanych w najbiedniejszych regionach Rosji - republikach kaukaskich - Dagestanie, Czeczenii, Inguszetii.
Lokalizacja nie jest przypadkowa. Pracujący tam muzułmanie są trzeźwi w pracy i nie kradną, gorzelnie kontrolują kaukaskie mafie. Biznes chronią skorumpowani urzędnicy. Rosyjscy producenci od lat alarmują, że sytuacja jest coraz groźniejsza, a polityka Kremla (podnoszenie akcyzy) w tej branży coraz gorsza.
Spadek legalnej produkcji wódki, a wzrost nielegalnej kosztuje rocznie budżet ok. 150 mld rubli wpływów mniej. Kolejne ogromne straty ponosi gospodarka z tytułu zwolnień lekarskich, wypadków i niskiej jakości i wydajności pracy alkoholików. Według danych ministerstwa zdrowia rocznie umiera z przepicia ok. 80 tys. Rosjan, połowa z nich po wypiciu samogonu.