Wyszukiwarka numerów zaświadczeń wyborczych. „KBW nigdy nie autoryzowało tej aplikacji”

„Członek komisji nie ma prawa odmówić głosowania tylko dlatego, że coś się wyświetliło w nieoficjalnej aplikacji” – komentował sprawę po I turze wyborów Rafał Tkacz, szef Krajowego Biura Wyborczego. Tymczasem część polityków zaleca komisjom korzystanie z aplikacji Ruchu Kontroli Wyborów w II turze wyborów prezydenckich.

Publikacja: 01.06.2025 14:00

Wyszukiwarka numerów zaświadczeń wyborczych. „KBW nigdy nie autoryzowało tej aplikacji”

Foto: Adobe Stock

Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro udostępnił na swoim koncie w serwisie X (Twitter) artykuł o internetowej aplikacji, mającej pomagać członkom komisji wyborczych w kontrolowaniu zaświadczeń o prawie do głosowania, z jakimi przychodzą na wybory niektórzy obywatele.

„Apel do wszystkich członków komisji wyborczych” – napisał Ziobro. Za nim zachęty do korzystania z aplikacji przekazywali inni politycy, m.in. Agnieszka Wojciechowska van Heukelom, udostępniająca dokładną instrukcję korzystania z aplikacji, czy Marek Jakubiak.

Jak się okazuje, aplikacja ta nie została wyprodukowana ani autoryzowana przez Państwową Komisję Wyborczą i inne organy zajmujące się przygotowaniem wyborów. Jest to narzędzie jednej z organizacji zewnętrznych zajmujących się kontrolą wyborów. Do przypadków korzystania z niej w procesie wyborczym Krajowe Biuro Wyborcze odnosiło się już wcześniej. 

– To nie jest oficjalne narzędzie. KBW nigdy nie autoryzowało tej aplikacji. Nie wydaliśmy żadnych zaleceń, żeby z niej korzystać. To oprogramowanie może być co najwyżej pomocą, ale nie może decydować o tym, kto ma prawo do głosowania. Członek komisji nie ma prawa odmówić głosowania tylko dlatego, że coś się wyświetliło w nieoficjalnej aplikacji – mówił cytowany przez Interię szef KBW Rafał Tkacz.

Wtedy sprawa dotyczyła wykorzystania tej aplikacji podczas I tury wyborów prezydenckich przez niektórych członków obwodowych komisji. Szef KBW zapowiedział działania mające zapobiec korzystaniu z nieautoryzowanej aplikacji przez członków komisji w II turze.

Sprawę dla portalu money.pl skomentował rozmówca z resortu cyfryzacji: „Jak dotąd w kraju był jakiś incydent w Gdańsku, gdzie nie chciano wydać osobie karty do głosowania w oparciu o dane z tej aplikacji. W następstwie tamtejsza komisarz wyborcza wydała wytyczne, by tego nie sprawdzać przy użyciu zewnętrznej aplikacji. Na pewno aplikacja nie jest podpięta do żadnych rządowych rejestrów wyborczych”.

Sprawa aplikacji została już kilka dni temu zgłoszona przez NASK do ABW i PKW. Jak z kolei poinformowała PKW podczas konferencji w dniu II tury wyborów, w przypadku jakichkolwiek zastrzeżeń w stosunku do prezentowanego przez wyborcę zaświadczenia (innych niż hologram czy numer, widoczne na zaświadczeniu) wyborca mimo wszystko powinien otrzymać kartę do głosowania. Ewentualne wątpliwości wpisać zaś należy do protokołu.

Czytaj więcej

To już ostatni moment na zmianę miejsca głosowania przed II turą wyborów

Aplikacja do sprawdzania zaświadczeń o prawie do głosowania. Nieautoryzowane, niebezpieczne narzędzie

Do sprawy odniosło się m.in. stowarzyszenie Demagog, przytaczające stanowisko Krajowego Biura Wyborczego. Stowarzyszenie przypomniało, że metodami sprawdzania przez członków komisji zaświadczeń o prawie do głosowania jest sprawdzenie hologramu z nadrukiem „PRP 2025”, zaś ewidencję wszystkich wydanych zaświadczeń prowadzi się w ramach Centralnego Rejestru Wyborców.

– Zaświadczenia o prawie do głosowania są zabezpieczone: mają specjalny hologram w prawym górnym rogu i unikalny numer. Nie da się ich w prosty sposób zduplikować czy sfałszować. Mimo to pojawiła się grupa ludzi, która twierdzi, że te dokumenty ktoś mógł kopiować. Ruch Kontroli Wyborów jeszcze przed wyborami tego się dopatrywał – komentował szef KBW w rozmowie z Interią.

Po otrzymaniu zaświadczenia członek komisji ma obowiązek odebrać je wyborcy, dołączyć je do spisu wyborców i wydać wyborcy kartę do głosowania. Nie jest dopuszczalne odmówienie wydania karty tylko dlatego, że w nieoficjalnej aplikacji wyświetla się informacja o jej rzekomym sfałszowaniu lub wykorzystaniu w innym miejscu.

W I turze wyborów sprawa aplikacji stała się głośna za sprawą historii opowiedzianej przez jedną z wyborczyń. Udała się ona na wybory z zaświadczeniem o prawie do głosowania. Członek komisji wyborczej nr 663 miał jednak wpisać kod z jej zaświadczenia do aplikacji Ruchu Kontroli Wyborów, która następnie wyświetlić miała komunikat, wedle którego zaświadczenie to zostało już wykorzystane w innej komisji. Na podstawie tego komunikatu kobiecie odmówiono wydania karty do głosowania. 

– Stworzyli aplikację, którą udostępniono członkom komisji związanym z tym ruchem. Ci ludzie zostali poinstruowani, żeby wpisywać do niej numery zaświadczeń. I wygląda na to, że gdzieś ktoś wpisał jakiś numer, później komisja nr 663 też go wpisała – i nagle aplikacja pokazała na czerwono, że ten numer już został użyty. Ale nie wiemy, czy ktoś nie popełnił błędu przy przepisywaniu. Nie mamy pewności, czy wszystkie dane były wpisywane poprawnie i czy rzeczywiście chodziło o ten sam dokument – komentował w rozmowie z Interią Rafał Tkacz.

Przeprosił również kobietę i wyraził oburzenie zachowaniem członka komisji, które uznał za skandaliczne.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”
Dr Anna Frydrych-Depka, ekspertka prawa wyborczego z UMK, członkini zarządu Fundacji Odpowiedzialna Polityka

Publiczne namawianie członków obwodowych komisji wyborczy do korzystania z nieautoryzowanej przez Państwową Komisję Wyborczą czy Krajowe Biuro Wyborcze aplikacji lub jakiegokolwiek innego narzędzia o niewiadomym pochodzeniu jest namawianiem do działania wbrew prawu. Członkowie komisji mają się kierować przepisami kodeksu wyborczego i wytycznymi PKW, w których o takiej aplikacji nie ma mowy.
W sprawie postępowania z zaświadczeniami o prawie do głosowania członkowie komisji zostali przeszkoleni, zaświadczenia mają hologramy z oznaczeniami określającymi rodzaj głosowania i rok, pieczęć i odręczny podpis urzędnika lub konsula. Dokumenty należy odebrać przed wydaniem karty do głosowania.
Sama „wyszukiwarka numerów zaświadczeń” budzi poważne obawy i wątpliwości – nie wiemy, kto ją stworzył, na podstawie jakich danych i skąd te dane – o ile są wiarygodne – miał.
Wszelkie obawy dotyczące podrabiania zaświadczeń, bo nie twierdzę, że takich obaw się nie formułuje przy kolejnych wyborach, wyeliminowałoby wyposażenie komisji w bezpieczny dostęp do Centralnego Rejestru Wyborców. Wymagałoby to jednak m.in. interwencji ustawodawcy.

Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro udostępnił na swoim koncie w serwisie X (Twitter) artykuł o internetowej aplikacji, mającej pomagać członkom komisji wyborczych w kontrolowaniu zaświadczeń o prawie do głosowania, z jakimi przychodzą na wybory niektórzy obywatele.

„Apel do wszystkich członków komisji wyborczych” – napisał Ziobro. Za nim zachęty do korzystania z aplikacji przekazywali inni politycy, m.in. Agnieszka Wojciechowska van Heukelom, udostępniająca dokładną instrukcję korzystania z aplikacji, czy Marek Jakubiak.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo w Polsce
Powyborcze Q&A, czyli co się dzieje po zakończeniu głosowania
Materiał Promocyjny
BIO_REACTION 2025
Sądy i trybunały
Specjalna sekcja dla neosędziów. Nie chodzi o szykany
Praca, Emerytury i renty
Zwolniona za uderzenie podwładnego w miejsca intymne, dostała odszkodowanie
Konsumenci
Mentzen może wieszać w knajpie zdjęcia polityków, ale nie odmawiać im piwa
Materiał Promocyjny
Edycja marzeń, czyli realme inspirowany Formułą 1
Dane osobowe
BIK nie może przetwarzać danych osobowych niedoszłych klientów banku. Precedensowy wyrok NSA