Po otrzymaniu zaświadczenia członek komisji ma obowiązek odebrać je wyborcy, dołączyć je do spisu wyborców i wydać wyborcy kartę do głosowania. Nie jest dopuszczalne odmówienie wydania karty tylko dlatego, że w nieoficjalnej aplikacji wyświetla się informacja o jej rzekomym sfałszowaniu lub wykorzystaniu w innym miejscu.
W I turze wyborów sprawa aplikacji stała się głośna za sprawą historii opowiedzianej przez jedną z wyborczyń. Udała się ona na wybory z zaświadczeniem o prawie do głosowania. Członek komisji wyborczej nr 663 miał jednak wpisać kod z jej zaświadczenia do aplikacji Ruchu Kontroli Wyborów, która następnie wyświetlić miała komunikat, wedle którego zaświadczenie to zostało już wykorzystane w innej komisji. Na podstawie tego komunikatu kobiecie odmówiono wydania karty do głosowania.
– Stworzyli aplikację, którą udostępniono członkom komisji związanym z tym ruchem. Ci ludzie zostali poinstruowani, żeby wpisywać do niej numery zaświadczeń. I wygląda na to, że gdzieś ktoś wpisał jakiś numer, później komisja nr 663 też go wpisała – i nagle aplikacja pokazała na czerwono, że ten numer już został użyty. Ale nie wiemy, czy ktoś nie popełnił błędu przy przepisywaniu. Nie mamy pewności, czy wszystkie dane były wpisywane poprawnie i czy rzeczywiście chodziło o ten sam dokument – komentował w rozmowie z Interią Rafał Tkacz.
Przeprosił również kobietę i wyraził oburzenie zachowaniem członka komisji, które uznał za skandaliczne.
Opinia dla „Rzeczpospolitej”
Dr Anna Frydrych-Depka, ekspertka prawa wyborczego z UMK, członkini zarządu Fundacji Odpowiedzialna Polityka
Publiczne namawianie członków obwodowych komisji wyborczy do korzystania z nieautoryzowanej przez Państwową Komisję Wyborczą czy Krajowe Biuro Wyborcze aplikacji lub jakiegokolwiek innego narzędzia o niewiadomym pochodzeniu jest namawianiem do działania wbrew prawu. Członkowie komisji mają się kierować przepisami kodeksu wyborczego i wytycznymi PKW, w których o takiej aplikacji nie ma mowy.
W sprawie postępowania z zaświadczeniami o prawie do głosowania członkowie komisji zostali przeszkoleni, zaświadczenia mają hologramy z oznaczeniami określającymi rodzaj głosowania i rok, pieczęć i odręczny podpis urzędnika lub konsula. Dokumenty należy odebrać przed wydaniem karty do głosowania.
Sama „wyszukiwarka numerów zaświadczeń” budzi poważne obawy i wątpliwości – nie wiemy, kto ją stworzył, na podstawie jakich danych i skąd te dane – o ile są wiarygodne – miał.
Wszelkie obawy dotyczące podrabiania zaświadczeń, bo nie twierdzę, że takich obaw się nie formułuje przy kolejnych wyborach, wyeliminowałoby wyposażenie komisji w bezpieczny dostęp do Centralnego Rejestru Wyborców. Wymagałoby to jednak m.in. interwencji ustawodawcy.