Sfałszowanym? Skądże, z pieczęcią i adnotacją Sądu Okręgowego w Katowicach, że jest prawomocny. Co więcej, miejscowa prokuratura, a następnie rejonowy sąd karny odmówiły ścigania. Nie tylko nie dopatrzyły się sfałszowania wyroku przez byłą żonę, ale ich zdaniem mogą być w tzw. prawnym obrocie takie dwa zupełnie sprzeczne wyroki.
– Póki żyję, to jakoś dam sobie z nią radę, ale jak umrę: będzie mówić, że żadnego rozwodu nie było i każdy urząd jej uwierzy. Może więc zgłosić się po spadek po mnie – żali się „Rz” ten mający nieco ponad 60 lat mężczyzna. Ponieważ przez kilka lat nie mógł dostać rozwodu właśnie w tym sądzie okręgowym, a następnie spotkało go takie „fałszerstwo”, nie chce uwierzyć w przypadek, w jakiś prosty błąd urzędniczy.
Nie była to jednak prosta wpadka sądowej biurokracji ani tym bardziej proste fałszerstwo wyroku – prokuratura sprawdzała akta sprawy rozwodowej i nic takiego nie stwierdziła.