Od czasów wojny nic gorszego w Sopocie nie zdarzyło się niż działalność tych ludzi" – powiedział prezydent Sopotu Jacek Karnowski o działalności klubu Zatoka Sztuki. Wypowiedź wieloletniego włodarza miasta brzmi przekonująco.
Film „Nic się nie stało" Sylwestra Latkowskiego odświeża m.in. kulisy działania Krystiana W., ps. Krystek, „łowcy nastolatek" skazanego za gwałty i oskarżanego o molestowanie dziewcząt poniżej 15. roku życia. Latkowski przywołuje zeznania nastolatek oraz historię samobójstwa jednej z nich. Większość faktów przedstawionych w filmie była już znana opinii publicznej. Dziennikarz narzuca jednak na całą historię wątek celebrycki. Znani aktorzy i artyści mieli być bywalcami niesławnego klubu oraz dawać swoistą rękojmię miejscu, które prezydent Sopotu nazwał kiedyś „kurwidołkiem".
Czytaj także: Jak Polacy oceniają działania rządu ws. pedofilii w Kościele
Film był jednak tylko wstępem do monologu Latkowskiego tuż po emisji. Dziennikarz rzuca w nim nazwiskami celebrytów i aktorów. Nie zarzuca im wprost pedofilii. „Opowiedz, co się działo", „Mówiłeś, że byłeś pijany, że ćpałeś, że mało pamiętasz" – zwraca się do nich.
Wypowiedzi dziennikarza są najmocniejszym, a zarazem najsłabszym elementem filmu. Zarzuty stawiane w filmie braci Sekielskich o pedofilii w Kościele są dobrze udokumentowane. U Latkowskiego brakuje dowodów potwierdzających stawiane tezy, sprowadzające się do oskarżenia celebryckiego świata o pedofilię. Dziennikarz pewnie świadomie unika bezpośrednich oskarżeń, mocno jednak osadza celebrytów w pedofilskim kontekście. A to wystarczy, żeby przegrał proces o naruszenie dóbr osobistych i zapłacił wysokie zadośćuczynienie, jeżeli przed sądem nie przedstawi dowodów. Celebryci zresztą już grożą pozwami.