„Katarzyna Plichta – przeszłość, rodzina. Kim jest żona Marcina P. i jak się poznali" – tak brzmi tytuł artykułu w jednym z tabloidów. Na jego podstawie łatwo się domyślić, jak ma na nazwisko zamieszany w aferę Amber Gold.
– Nie wiadomo, jak o tej sprawie dziennikarze mają pisać. By nie złamać prawa prasowego, właściwie wypadałoby nie pisać w ogóle. Nie sposób bowiem przedstawić zamieszanego w aferę tak, by nie było wiadomo, o kogo chodzi. Jestem jednak przekonany, że gdyby sprawa trafiła do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, dziennikarz piszący o Marcinie Plichcie by wygrał – mówi Michał Zaremba z Instytutu Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego.
Podobnie pisano o małżeństwie Waśniewskich. Obok imienia Katarzyny stawiano tylko pierwszą literę nazwiska, ale jej męża Bartka przedstawiano już pełnym nazwiskiem. Tyle że oni sami podawali swoje dane w telewizji i w świetle reflektorów prezentowali twarze.
– W myśl zasady „chcącemu nie dzieje się krzywda" o Katarzynie Waśniewskiej można pisać z imienia i nazwiska – mówi Michał Zaremba.
O znanej piosenkarce i jej kłopotach z wymiarem sprawiedliwości pisano, publikując obok jej zdjęcie z psem, który był adresatem przesyłki z narkotykami.