Rz: Wie już pan pewnie, że zaskarżony przez pana przepis przewidujący odpowiedzialność karną za pomawianie narodu polskiego o udział, organizowanie lub odpowiedzialność za zbrodnie komunistyczne lub nazistowskie Trybunał oceni dopiero we wrześniu?
Janusz Kochanowski:
Wniosek w tej sprawie złożyłem 15 stycznia 2007 r., czyli półtora roku temu, mogę więc jeszcze trochę poczekać. Interesuje mnie zasadnicza ocena: na ile za pomocą przepisów karnych możemy dochodzić tego, co nazywamy świadomością historyczną.
Czy do złożenia wniosku skłoniła pana głośna książka Jana Tomasz Grossa „Strach. Antysemityzm tuż po wojnie. Historia moralnej zapaści” badana właśnie pod kątem odpowiedzialności karnej przez krakowską prokuraturę?
Wniosek rzeczywiście stał się aktualny w związku z możliwością zastosowania do książki zaskarżonego przepisu – ale złożyłem go wcześniej, jeszcze przed jej ukazaniem się. Według mnie książka jest paszkwilem, autor nie przeprowadził badań w polskich archiwach i dobierał fakty tendencyjnie. Wypełniała więc znamiona przestępstwa z wprowadzonego w marcu 2007 r. art. 132a kodeksu karnego, gdyż stanowiła pomówienie. Byłoby jednak nieszczęściem, gdyby ów przepis zastosowano do jej autora. Przydałoby mu to tylko fałszywego rozgłosu. Procedury prawnokarne absolutnie nie nadają się do ustalania prawdy historycznej, procedury sądowe mają inną rolę. Mimo że książkę Grossa trzeba oceniać bardzo negatywnie i wyrządziła ona wiele zła w stosunkach polsko-żydowskich, tego rodzaju środki jak art. 132a powinny być z prawodawstwa wykluczone.