Wnioski o wznowienie postępowania przez cały czas napływają do Sądu Najwyższego. Wprawdzie skazani za zabójstwa na podstawie przepisu, który zniknął z kodeksu karnego, nagle nie opuszczą zakładów karnych, niemniej wskutek błędu ustawodawcy sądy okręgowe będą miały dużo więcej pracy.
Sprawa jest poważna, bo dotyczy oskarżonych o najcięższe zbrodnie – tzw. zabójstwo kwalifikowane (ze szczególnym okrucieństwem, zgwałceniem czy porwaniem).
Kto zawinił? Ustawodawca. I nic go nie usprawiedliwia – twierdzą eksperci. Na razie SN uwzględnia wnioski, uchyla wyroki i kieruje sprawy z powrotem do sądu okręgowego. Tam muszą zmienić skazanemu status na oskarżonego, zamiast więzienia zastosować areszt i wyznaczyć datę nowego procesu.
[srodtytul]Nie powinno się zdarzyć[/srodtytul]
Sprawa dotyczy art. 148 § 2 i 3 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=CD81C1811888A176C970CE9EEEF5C167?id=74999]kodeksu karnego[/link]. Kwestionowany przepis od 2005 r. (po zmianach wprowadzonych przez ministra Zbigniewa Ziobrę) przewidywał za okrutne zabójstwo tylko dwie kary: 25 lat więzienia oraz dożywocie (wcześniej obowiązywała jeszcze jedna kara – co najmniej 12 lat więzienia).