Funkcjonariusze o zdarzeniu zostali zaalarmowani przez dziennikarzy jednej z redakcji. - Dziennikarze otrzymali wiadomość za pomocą poczty elektronicznej. Wśród kilku załączników znajdowała się pornografia dziecięca - mówi Wojciech Jabłoński z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu cytowany przez portal tvn24.pl.
Mężczyzna po chwili miał wysłać kolejnego maila. Informował w nim, że załączone zdjęcie z pornografią dziecięcą zostało dodane przez wirusa komputerowego.
Andrzej B. został już przesłuchany w prokuraturze w charakterze podejrzanego.
- 36-latek usłyszał dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy prezentowania i rozpowszechniania dziecięcej pornografii, za co grozi do 12 lat pozbawienia wolności. Drugi z zarzutów dotyczy przechowywania i posiadania takich materiałów. Kodeks karny za to przestępstwo przewiduje do pięciu lat pozbawienia wolności - mówi portalowi komisarz Jabłoński.
Dodaje, że wobec podejrzanego zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze - mężczyzna ma zakaz opuszczania kraju i dozór policji.