Saudyjka jest matką dwójki dzieci oraz  doktorantką na Uniwersytecie w Leeds w Wielkiej Brytanii. Wykłada również na Princess Nourah bint Abdulrahman University. Swoją karierę zawodową oraz naukową rozwijała w szczególności w Wielkiej Brytanii, do ojczyzny pojechała na wakacje, z których już nie wróciła. 

Po przyjeździe do Arabii została zatrzymana pod zarzutem wykorzystywania strony internetowej do wywołania niepokoju publicznego oraz destabilizacji bezpieczeństwa cywilnego i narodowego. Al Shebab dopuściła się tego "przestępstwa" poprzez wyrażanie swojego wsparcia w walce o prawa kobiet i uzyskania większej wolności oraz wezwania do uwolnienia uwięzionych w Arabii działaczy. 

Sąd pierwszej instancji skazał ją na trzy lata pozbawienia wolności, jednak sąd apelacyjny podniósł wyrok do 34 lat więzienia biorąc pod uwagę inne rzekomo popełnione przez kobietę czyny karalne. 

Rozgłos tej sprawie przyniosła m.in. Hilary Benn, członkini brytyjskiej Partii Pracy - jej zdaniem Wielka Brytania ma obowiązek interweniować w sprawie Salmy al Shebab oraz domagać się jej uwolnienia tak by mogła wrócić do rodziny i swoich pozostałych zajęć. Polityk wezwała do tego minister spraw zagranicznych Liz Truss. 

Jej zdaniem Arabia Saudyjska jedynie kreuje się na państwo, które zmierza w kierunku liberalizmu, a tak naprawdę skazuje za wyrażanie opinii - Myślę, że jako obywatele i państwo mamy obowiązek zabierać głos wszędzie tam, gdzie prawa człowieka są w ten sposób naruszane i negowane. Fakt, że była studentką jednej z naszych uczelni, dodatkowo pogłębia ten obowiązek" - tłumaczyła nazywając tę sprawę "szokującą i oburzającą".