„Bitcoin: bać się czy nie bać – oto jest pytanie" („Rzeczpospolita" z 8 grudnia 2017 r.) – tak pan profesor Konrad Zacharzewski zatytułował swoją replikę na mój artykuł „Bitcoin: czy rzeczywiście nie ma się czego bać?" („Rzeczpospolita" z 4 października 2017 r.). Chciałoby się kolejny raz podjąć rękawicę i wbić polemiczną szpadę w tezy przedstawione przez Szanownego Kolegę, ale w istocie brak ku temu podstaw.
Wypada zgodzić się z wnioskami zawartymi w artykule prof. Zacharzewskiego: liczba użytkowników kryptowalut rośnie, ponieważ coraz popularniejsze staje się gromadzenie majątku w formie zdigitalizowanej. Jest jednak problem z aktualną oceną bitcoinowych stosunków prawnych, co wynika przede wszystkim z niewystarczającego zasobu wiedzy. Nie poprawia sytuacji rządowy projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu, gdyż posługuje się niejasnym pojęciem „waluta wirtualna". W konkluzji autor stwierdza, że nie należy bać się kryptowalut, ale dążyć do ich zrozumienia i właściwego uregulowania.
Najważniejsze dla mnie są następujące tezy sformułowane przez prof. Zacharzewskiego: dzisiaj podstawowym zadaniem jest krzewienie wiedzy o nowych technologiach, w tym kryptowalutach i blockchain – to pierwsza z nich. Druga głosi, że gospodarki zachowawcze tracą czas i pieniądze, które będą musiały i tak pozyskać z innych źródeł. Kiedyś będzie trzeba przyciągnąć inwestorów rynku fintech, bo teraz z Polski uciekają. Bezrefleksyjna krytyka walut cyfrowych oraz technologii leżącej u ich podstaw świadczy zatem o krótkowzroczności decydentów.
Postanowiłem spojrzeć na obie kwestie przez pryzmat własnych doświadczeń.
Szkodliwy dysonans
Pod koniec 2017 r. byłem świadkiem dwóch odmiennych spojrzeń na nowe technologie. Najpierw, 23 listopada 2017 r., uczestniczyłem w posiedzeniu sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Przedmiotem spotkania była „Informacja na temat polityki polskiego rządu wobec technologii blockchain i kryptowaluty w kontekście systemu podatkowego, cyberbezpieczeństwa, emigracji polskich startupów technologicznych". Przedstawiciele banku centralnego i Komisji Nadzoru Finansowego przypuścili frontalny atak na waluty cyfrowe. Piotr Wiesiołek, wiceprezes NBP, wskazał na potencjalne ryzyko inwestowania w bitmonety i podkreślił negatywny stosunek polskich regulatorów do rynku kryptowalut oraz wszelkich projektów z nimi związanych. W jeszcze ostrzejszym tonie wypowiedział się Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich, sugerując nawet konieczność wprowadzenia zakazu obrotu kryptowalutami. Na tym tle nieco blado wypadły zapewnienia przedstawicieli NBP, KNF i ZBK o wsparciu dla technologii blockchain, która, po testach bezpieczeństwa, może mieć wiele zastosowań, ale w oderwaniu od walut cyfrowych.