Po roku obietnic i zapowiedzi rząd w końcu przyjął przepisy, które mają poprawić bezpieczeństwo pieszych na pasach. W jednym z nich przewidziano, że w trakcie wchodzenia lub przechodzenia przez jezdnię albo torowisko (także w obrębie usytuowanych tam przejść) pieszych będzie obowiązywał zakaz korzystania z telefonów komórkowych oraz innych urządzeń elektronicznych. Chodzi o sytuację, gdy korzystanie np. z komórki prowadzić będzie do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji na jezdni, torowisku lub przejściu. Skoro rząd wprowadza zakaz to za jego złamanie muszą pojawić się kary – mandaty.
Maria Dąbrowska-Loranc, kierownik Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Instytutu Transportu Samochodowego, mówi „Rzeczpospolitej", że w Polsce rocznie ginie 23 przechodniów na milion mieszkańców. To prawie 2,5 razy więcej niż unijna średnia, która wynosi 10.
Czytaj także: Pieszy na pasach musi myśleć
– Zaproponowane zmiany dotyczące zakazu korzystania z telefonów komórkowych na przejściu dla pieszych mają na celu poprawić tę sytuację, ale też w moim odczuciu, są odpowiedzią na potencjalne obawy kierowców i z tej perspektywy należy je oceniać - mówi ekspertka. Powołuje się na analizę Instytutu Transportu Samochodowego zatytułowaną „Badania zachowania pieszych i relacji pieszy–kierowca". Wynika z niej, że u 5 proc. pieszych zaobserwowano niewłaściwe zachowanie związane z korzystaniem z telefonu podczas przejścia przez jezdnię.
– Dlatego wprowadzenie tego przepisu powinno się wiązać w pierwszej kolejności z szeroko zakrojoną kampanią edukacyjną wspartą przez nadzór nad pieszymi przechodzącymi przez jezdnię i ewentualnym upominaniem za korzystnie z telefonów na zebrach. O potencjalnych sankcjach należy pomyśleć na końcu – twierdzi Maria Dąbrowska-Loranc.