Ściągalność mandatów w Polsce od lat pozostawia wiele do życzenia. W 2014 r. było to zaledwie 45 proc. – polscy kierowcy dostają rocznie ok. 4 mln mandatów.

W przyszłym roku za sprawą ustawy o administracji podatkowej wynik ma być lepszy. To już nie wojewodowie (urzędy wojewódzkie), ale naczelnicy urzędów skarbowych będą wierzycielami w sprawach mandatów drogowych.

Dziś jeszcze ogniwem pośrednim między policją a skarbówką są urzędy wojewódzkie. Rejestrują mandaty niezapłacone w terminie i przekazują je do egzekucji. Celem zmian ma być poprawa skuteczności ściągania mandatów. W praktyce ok. 300 urzędników zajmujących się rozliczaniem wystawionych mandatów zostanie na mocy specjalnych umów przeniesionych z urzędów wojewódzkich do odpowiednich izb skarbowych. Dzięki temu ci sami urzędnicy będą mogli w swoich działaniach wykorzystać znacznie skuteczniejszy arsenał środków nacisku, którymi dysponuje skarbówka.

Skuteczna egzekucja to jeden sposób na mandaty. Drugi to ich rozłożenie na raty. Kierowcy radzą sobie z tym coraz lepiej. Na stronach internetowych urzędów pojawił się specjalny formularz pozwalający to załatwić zgodnie z prawem. Zajmuje jednak pięć stron i wymaga ujawnienia wielu danych dotyczących sytuacji majątkowej rodziny, wydatków itd. Prośbę należy uzasadnić trudną sytuacją finansową.

Kierowcy znaleźli więc inny sposób. Rozkładają sobie mandaty na raty sami, bez zgody urzędu. Wystarczy zapłacić w ciągu tygodnia jakąś część mandatu, a komornik i urząd skarbowy nic już kierowcy nie zrobią. Ewentualne postępowanie egzekucyjne z racji wykazania dobrej woli dłużnika nie jest uruchamiane. —a.ł.