Do wykroczeń drogowych miało dojść w lutym 2015 r., kiedy Jędrzej B. (imię fikcyjne) wieczorem wracał z pracy do domu. Na jednej z głównych warszawskich arterii jego auto zostało zauważone przez dwóch policjantów, jadących nieoznakowanym radiowozem.
Policjanci zaczęli mierzyć radarem prędkość z jaką poruszało się auto kierowane przez mężczyznę. W czasie wykonywania pomiarów podjeżdżali bardzo blisko do jadącego lewym pasem jezdni pana Jędrzeja, który wówczas przyspieszał.
Mężczyzna nie przyznał się do przekroczenia prędkości o ponad 50 km/h. Wyjaśnił, że w czasie jazdy lewym pasem samochód, którym kierowali funkcjonariusze, podjechał blisko tylnego zderzaka jego auta, co zmusiło go do zmiany pasa. Na sąsiednim pasie jechał jednak inny samochód, i aby zmienić pas i ustąpić jadącym szybciej policjantom, przyspieszył, jednak nie przekroczył prędkości 90 km/h.
Rozpatrujący sprawę Sąd Rejonowy dla miasta stołecznego Warszawy w wyroku z grudnia 2015 r. (sygn. akt V W 1667/15) nie dopatrzył się w tym przypadku winy kierowcy.
Jak wyjaśniono, w sytuacji, gdy obwiniony jedzie lewym pasem i widzi w lusterku samochód, który z dużą prędkością podjeżdża do niego i utrzymuje raczej niebezpieczny odstęp, może on albo uporczywie jechać z prędkością administracyjnie dozwoloną, naruszając tym samym przepisy o jeździe z prędkością nieutrudniającą jazdy innym kierującym (art. 19 ust. 2 pkt 1 i 3 Prawa o ruchu drogowym), albo zwiększyć prędkość i zmienić pas ruchu, umożliwiając przejazd szybszemu użytkownikowi drogi. W opisywanej sprawie, kierowca podjął decyzję o zwiększeniu prędkości, co jak zauważył sąd, wprawdzie stanowiło uchybienie przepisom o prędkości dozwolonej, ale jednocześnie minimalizowało niebezpieczeństwo wypadku, i pozostawało w zgodzie z nadrzędną zasadą rządzącą ruchem drogowym, czyli obowiązek zachowania szczególnej ostrożności i dostosowania zachowania do warunków panujących na drodze. – Zachowanie obwinionego nie może być zatem uznane za bezprawne – stwierdził sąd.