Najnowsze badania Instytutu Transportu Samochodowego nie są najlepsze dla polskich kierowców.
– Likwidacja urządzeń należących do straży miejskich sprawiła, że kierowcy jeżdżą szybciej i więcej jest łapanych na przekraczaniu prędkości. Najlepiej widać to z najnowszych badań przeprowadzonych na Mazowszu. Pomiary prowadzono w trybie ciągłym, przez 24 godziny, w każdy z pięciu punktów, w których do grudnia stały fotoradary straży. Wynik? W ciągu doby dopuszczalną prędkość przekroczyło 166 tys. kierowców (73 proc). W tym o więcej niż 10 km/h przekroczyło 103 tys. 645 (45 proc) prowadzących samochód.
– Badania potwierdzają tezę, że większość polskich kierowców jeździ zdecydowanie za szybko. Odebranie prawa do kontroli prędkości strażom miejskim i gminnym nie powinno tworzyć tak istotnej luki w systemie nadzoru, toteż rekomenduje się szybkie działania przywracające stałą kontrolę tam, gdzie montowano fotoradary – mówi „Rz" Mikołaj Krupiński, rzecznik ITS.
Kierowcy nie chcą powrotu fotoradarów straży miejskich.
– Mieliśmy wystarczająco dużo dowodów na to, że głównym celem działalności straży i korzystania z urządzeń była chęć zysku, a nie poprawa bezpieczeństwa – uważa Łukasz Pogromski z dolnośląskiego stowarzyszenia kierowców. Twierdzi też, że kierowcy jeśli łamią przepisy, powinni płacić mandaty. Problem w tym, że pieniądze z nich powinny być wykorzystywane na poprawę jakości dróg i bezpieczeństwo na nich, a nie na biurokrację i zakup kolejnych urządzeń, a tym bardziej utrzymywanie strażników. Do przejęcia i obsługi urządzeń należących do tej pory do straży miejskich nie kwapi się Inspekcja Transportu Drogowego. Dogadać w tej sprawie udało się jedynie w Warszawie. GITD zapewnia, że nie planuje przejęcia urządzeń należących do innych jednostek samorządowych.