Kierowcy kalkulują: jeśli wiedzą, że za kilka dni z ich rejestru wymazanych zostanie kilka najstarszych punktów karnych, wolą się odwołać do sądu, bo to ochroni ich przed utratą prawa jazdy. Zanim zapadnie prawomocny wyrok, ich konto karne ulegnie pomniejszeniu. Punkty usuwa się bowiem z ewidencji kierowcy po upływie roku od daty popełnienia wykroczenia.
Inna grupa kierowców to ci, którzy nie mogą liczyć na szybkie wymazanie kar z ewidencji (bo ostatnie wykroczenie popełnili niedawno), a ukaranie ich kolejnymi punktami spowoduje, że przekroczą limit – w zależności od stażu kierowcy 20 lub 24 punktów – i stracą uprawnienia. Odmawiają więc przyjęcia mandatu karnego i sprawa wędruje do sądu.
Do czasu wydania prawomocnego wyroku punkty karne funkcjonują w ewidencji jako „zawieszone". Zainteresowani zgłaszają się w tym czasie do wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego, licząc, że po odbyciu szkolenia z ich konta zostanie skreślonych sześć starych punktów karnych. Na miejscu dowiadują się, że to niemożliwe. Policja sumuje bowiem punkty stare i zawieszone. Jeśli przekraczają dopuszczalny limit, odmawia wydania zaświadczenia o ukończeniu kursu. Twierdzi, że to wynika wprost z przepisów prawa o ruchu drogowym stanowiących, że do szkolenia może przystąpić tylko osoba, która nie przekroczyła dozwolonego limitu punktów karnych.
– [b]Te punkty, choć są w zawieszeniu do czasu prawomocnego orzeczenia sądowego, traktuje się jako obciążające konto kierowcy. Dopiero prawomocny wyrok uniewinniający kierowcę powoduje, że punkty są anulowane z rejestru[/b] – wyjaśnia sierżant sztabowy Mariusz Cieślak z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Przyznaje, że w szkoleniach, które prowadzi, w każdej 20-osobowej grupie są średnio dwie – trzy osoby, które z tych właśnie motywów zapisują się na kurs.