Kamiński: Prawo drogowe a kary za używanie telefonów komórkowych

Przy nałożeniu grzywny raczej nie jest istotne, jakiej funkcji telefonu używa kierowca, jeżeli wymaga to użycia rąk – uważa prawnik Bartosz Kamiński.

Aktualizacja: 06.08.2014 14:32 Publikacja: 06.08.2014 03:00

Bartosz Kamiński

Bartosz Kamiński

Foto: materiały prasowe

C

zy korzystanie podczas prowadzenia samochodu z elektronicznej mapy za pośrednictwem telefonu komórkowego, stanowi czyn zabroniony? Takie pytanie prawne rozpatrywał 27 lutego Sąd Apelacyjny dla Kalifornii.

Zgodnie z przepisami stanowego kodeksu drogowego Kalifornii zabronione jest używanie w czasie jazdy bezprzewodowego telefonu, chyba że jest wyposażony w możliwość mówienia i słuchania bez użycia rąk i w taki też sposób jest używany. Jaki jest dopuszczalny zakres używania telefonu komórkowego podczas jazdy, a jakie z niego korzystanie będzie stanowiło naruszenie przepisów o ruchu drogowym? To pytanie postawił sobie skład orzekający kalifornijskiego sądu i bazując na literalnym brzmieniu przepisu, nie dopatrzył się w korzystaniu z elektronicznej mapy znamion czynu zabronionego. Orzekł następnie na korzyść skarżącego Stevena R. Spriggsa.

Używanie to tylko rozmowa

Kalifornijczyk, utknąwszy w korku, za pomocą telefonu komórkowego sprawdzał na mapie możliwy objazd. Został zatrzymany przez patrol autostradowy, a następnie skierowany został przeciwko niemu wniosek o ukaranie za naruszenie przepisu zabraniającego używania telefonu komórkowego w czasie prowadzenia pojazdu. W pierwszej instancji sprawa zakończyła się orzeczeniem grzywny. Spriggs się odwołał, podnosząc, że używaniem telefonu jest tylko rozmowa, nie natomiast korzystanie z mapy. Sąd drugiej instancji przychylił się do tego stanowiska i zaskarżone orzeczenie uchylił.

Podobną do amerykańskiej regulację znajdujemy w art. 45 ust. 2 pkt 1 prawa o ruchu drogowym. Polski przepis zabrania „korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku". Przepis ten sankcjonowany jest przez art. 97 kodeksu wykroczeń, który przewiduje karę grzywny do 3000 zł. Jakkolwiek truizmem jest, że zarówno legislatura, jak i judykatura nie są w stanie nadążyć za gwałtownym rozwojem technologii mobilnych, to zauważyć należy, że nie jest prawnie kwestionowana możliwość korzystania podczas jazdy z „klasycznego" urządzenia do nawigacji GPS. Co jednak, gdy w większości smartfonów zainstalowany może zostać identyczny program do nawigacji? Co więcej, znaczna część producentów elektroniki oferuje systemy map i nawigacji już w standardzie swoich produktów (jak Google Maps w smartfonach marki Samsung).

O mobilnych mapach ?nikt nie słyszał

Czy zatem korzystanie z tego rodzaju programów będzie stanowiło korzystanie z telefonu w rozumieniu prawa polskiego? Próżno szukać w orzecznictwie sądów polskich wskazówek, które pomogłyby w interpretacji art. 45 ust. 2 pkt 1 prawa o ruchu drogowym. Również komentatorzy wypowiadają się w tej kwestii niezwykle lakonicznie. Idąc zatem tropem orzeczenia kalifornijskiego sądu, należy przeanalizować dosłowną treść przepisu i podjąć się odpowiedzi na pytanie, co ustawodawca rozumiał poprzez „korzystanie" z telefonu oraz przez sam „telefon". Nie ulega wątpliwości, że znaczną rolę odgrywa tu aspekt czasowy. Otóż rzeczony przepis w obecnym brzmieniu wprowadzony został do ustawy w 2002 r. Niewiele ponad rok wcześniej na światowym rynku zadebiutowała Nokia 3310, a mobilne mapy zapewne nie wyszły jeszcze wówczas poza sferę idei konstruktorów. Mimo rozwoju technologii nie zmieniła się jednak regulacja prawna. Wydaje się, że korzystaniem z telefonu sensu stricto, które uregulował ustawodawca, są rozmowy oraz nadawanie i odbieranie wiadomości tekstowych. Czy zatem te czynności (będące obecnie tylko jednymi z wielu możliwości smartfonów) wypełniają zakres znaczeniowy pojęcia „korzystania"? Wydaje się, że nie. Chociażby dlatego, że obecnie rozmowy możemy równie dobrze prowadzić za pomocą Skype'a, a wiadomości wysyłać i odbierać poprzez Facebook.

U nas wystarczą ręce ?na kierownicy

Idąc dalej: czy wielofunkcyjny smartfon możemy jeszcze nazywać telefonem? Zapewne autorzy ustawy mieli na myśli zupełnie inne urządzenie. Jednakże rozwój technologii jest zjawiskiem tak oczywistym, że musiał go brać pod uwagę racjonalny ustawodawca. Być może, abstrahując od dosłownego brzmienia przepisu, należy zwrócić się w kierunku wykładni celowościowej i zadać sobie pytanie o ratio legis obowiązującej regulacji. Punktem zbieżnym polskiego i kalifornijskiego reżimu prawnego w omawianej kwestii jest cel wprowadzenia ograniczeń w używaniu telefonów komórkowych przez kierowców.

Jak wywodził sąd amerykański, korzystanie z telefonu w czasie jazdy rozprasza kierowcę na dwóch płaszczyznach – z jednej strony odrywa jego uwagę od sytuacji na drodze i opóźnia czas reakcji, z drugiej natomiast fizycznie zajmuje ręce potrzebne do operowania samochodem, co doprowadza do potencjalnego niebezpieczeństwa w ruchu drogowym. Brzmienie polskiego przepisu wskazuje raczej na ten drugi aspekt, gdyż dozwolona jest rozmowa przez telefon w czasie jazdy przy użyciu urządzenia niewymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku, a zatem przy użyciu zestawu głośnomówiącego czy słuchawki bluetooth. Wydaje się, że to właśnie kwestia konieczności trzymania telefonu (czy jego elementu) w ręku stanowi klucz do rozwiązania problemu. Trafne wydaje się rozumowanie, że to właśnie ten aspekt jest decydujący, a więc nie będzie istotne, jakiej funkcji telefonu używa kierowca, jeżeli wymaga to użycia rąk. Tak więc zabronione na gruncie art. 45 ust. 2 pkt 1 prawa o ruchu drogowym będzie korzystanie z mapy, jeżeli wymagałoby to operowania telefonem za pomocą rąk, a jednocześnie poza zakresem hipotezy rzeczonego przepisu pozostanie rozmowa przez telefon, jeśli tylko nie będzie angażowała kierowcy manualnie.

Mając na uwadze tak szeroki praktycznie zasięg problemu, z pewnością można się spodziewać rozwiązania powyższej kwestii przez Sąd Najwyższy, który zważy konkretny stan faktyczny i być może swoim orzeczeniem ułatwi dalszą interpretację omawianego przepisu. Jeżeli tylko znajdzie się osoba gotowa żądać wyjaśnienia pozornie mało istotnej kwestii z taką determinacją jak Steven R. Spriggs.

Autor jest prawnikiem w Pronkiewicz Law Firm

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów