Drogi lek dla dzieci po przeszczepach będzie bezpłatnie wydawany do domów – obiecał 24 stycznia nowy minister zdrowia Łukasz Szumowski. Szpitale go jednak nie wydają, bo naruszałyby dwie ustawy.
O drastycznej podwyżce ceny jedynego leku w zawiesinie dla dzieci po przeszczepach pisaliśmy wielokrotnie – od początku zeszłego roku zdrożał z 316 zł do 817,48 zł. Rodzice małych pacjentów z entuzjazmem przyjęli zapowiedź ministra. Skarżą się jednak, że aby lek otrzymać bezpłatnie, dziecko nadal musi leżeć w szpitalu. A to – jak podkreślają specjaliści – naraża je na wszechobecne i śmiertelnie groźne zakażenia szpitalne.
Stołeczne Centrum Zdrowia Dziecka, które wykonuje najwięcej w kraju przeszczepów narządów u dzieci, twierdzi, że nie może dziś wydawać tego leku do domu.
– Nie dostaliśmy w tej sprawie żadnego pisma z ministerstwa – tłumaczy rzeczniczka CZD Katarzyna Gardzińska.
Podobne odpowiedzi słyszymy w mniejszych ośrodkach. Tylko prof. Alicja Chybicka, szefowa wrocławskiego „Przylądka Nadziei" i znana transplantolog szpiku, twierdzi, że dobro małych pacjentów jest dla niej ważniejsze niż procedury.