Prezydium NSZZ Solidarność podjęło decyzję w sprawie zaskarżenia do Komisji Europejskiej ostatniej nowelizacji ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników, która wprowadza możliwość zatrudniania pomocników rolnika, zwanych parobkami. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych miesiącach w ten właśnie sposób zostanie zatrudnionych ponad pół miliona osób. Najczęściej to Ukraińcy przyjeżdżający do Polski na uproszczonych zasadach. Wiele wskazuje, że taka forma zatrudnienia może się okazać niezgodna z unijnym prawem.
Czytaj także: NSZZ Solidarność apeluje do prezydenta RP o weto nowelizacji ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników
Bez ochrony
Zdaniem związkowców, którzy nowelizację nazywają „ustawą parobkową", pomocnika rolnika nie chronią regulacje bezpieczeństwa i higieny pracy (BHP). Nie ma więc żadnych ograniczeń np. dotyczących maksymalnego dźwigania przez takich pomocników, ani obowiązku zapewnienia zabezpieczeń przy pracy np. z pestycydami, które są niebezpieczne dla zdrowia i życia pracowników.
Podstawę skargi „S" stanowi niezgodność nowych przepisów z dyrektywą ramową BHP, która ma zastosowanie do wszystkich pracodawców, w tym działających w rolnictwie. Tymczasem polskie regulacje nakazują stosować normy ochronne BHP do zatrudnionych na etatach czy kontraktach cywilnoprawnych. A pomocnik rolnika nie może zostać zakwalifikowany do żadnej z tych grup zatrudnionych, nie ma więc żadnej ochrony – wynika ze skargi.
– W tym roku zbiory będą duże, będzie też potrzebnych dużo pomocników – zauważa Marian Sikora, przewodniczący Rady Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych. – Domyślam się, o co chodzi Solidarności. Związkowcy chcą, aby pomocnicy rolników byli objęci pełnymi składkami na ubezpieczenia społeczne i godzinowymi stawkami wynagrodzenia. Biorąc jednak pod uwagę sytuację w rolnictwie i zasady wynagradzania za pracę przy zbiorach, nie ma takiej możliwości. Przy tej pracy wynagrodzenie zależy nie od czasu spędzonego przy zbiorach, tylko od wagi zebranych owoców. To oczywiste, bo różne osoby mają różne tempo pracy. Liczę na to, że Komisja Europejska okaże się mądrzejsza i nie uwzględni skargi Solidarności. Bo podobne regulacje funkcjonują także w innych państwach Unii Europejskiej. A polscy rolnicy uczciwie traktują swoich pomocników i nie ma podstaw, aby to kwestionować.