Wczoraj Sejm przyjął ustawę o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych i nowelizację ustawy o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta.
Sztywne ceny
Pierwsza z przyjętych ustaw, tzw. lekowa, przewiduje, że farmaceutyki refundowane, do których pacjentom dopłaca Narodowy Fundusz Zdrowia, będą miały we wszystkich aptekach stałe ceny. Tak będzie po negocjacjach, które Ministerstwo Zdrowia przeprowadzi z producentami leków. Od ustalonej w ten sposób ceny resort ustali następnie urzędową marżę, którą aptece narzuci hurtownia dostarczająca jej farmaceutyk od producenta. Wspomniana marża wyniesie 5 proc. (obecnie 8,91 proc.). W efekcie sztywne ceny leków refundowanych nie będą ani niższe, ani wyższe od ustalonych.
Dla pacjentów oznacza to jednocześnie koniec promocji, dzięki którym farmaceutyki można teraz kupić nawet za kilka groszy lub złotówkę. Na aptekę, która będzie sprzedawać jednak leki po innej cenie, nałożona zostanie przez NFZ kara pieniężna. Ministerstwo Zdrowia przekonuje, że dzięki temu chorzy dopłacą do leków refundowanych ok. 20 proc. ich wartości, podczas gdy obecnie jest to średnio 32 proc. Sztywne ceny farmaceutyków zapewnią przejrzystość systemu refundacji. Teraz apteki mogą bowiem sprzedawać leki po cenach maksymalnych ustalonych przez NFZ. Resort tłumaczy, że pacjent często płaci za lek refundowany mniej lub więcej, a apteki fałszują obraz danych ze sprzedaży przekazywanych do NFZ. Dlatego fundusz i tak musi zwrócić aptekarzowi najwyższą, dopuszczalną cenę. Z argumentami resortu nie zgadzają się specjaliści od prawa farmaceutycznego.
Bez rabatów
– Ustawa nie przyniesie korzyści chorym, bo ma na celu tylko ograniczenie wzrastających wydatków NFZ. Różnicę pomiędzy rzeczywistą ceną a limitem refundacji zapłaci pacjent. Do tej pory w ramach dopuszczalnej konkurencji producenci leków i aptekarze starali się obniżyć cenę oferując choremu stałe rabaty – mówi Mariusz Ignatowicz, ekspert od prawa farmaceutycznego z PricewatershouseCoopres. Podobnego zdania jest prof. Michał Kulesza, który uważa, że ustawa jest niekonstytucyjna. Ogranicza wolność gospodarczą, sprawiając, że aptekom w ogóle nie będzie się opłacało sprzedawanie leków refundowanych, bo będą stratne, a pacjentom zmniejszy się dostęp do farmaceutyków.