Kandydaci do Sejmu i Senatu mają o co walczyć. W tym roku parlamentarzysta, który zrezygnował z wcześniejszego zatrudnienia, otrzymywał 9 tys. 892 zł uposażenia. Do tego dochodziła dieta, która jest zwolniona od podatku dochodowego i wynosiła 2 tys. 473 zł.

Bardziej obrotni parlamentarzyści otrzymują więcej. Pełniący funkcję przewodniczącego komisji pobierają dodatek w wysokości 20 proc. uposażenia (1978 zł.). Ich zastępcy otrzymują 1483 zł, a przewodniczący stałych podkomisji 10 proc. – 989 zł. Nie opłaca się jednak piastować zbyt wielu funkcji. W razie zbiegu uprawnień do dwóch lub więcej dodatków wypłaca się je miesięcznie w łącznej wysokości nieprzekraczającej 35 proc. uposażenia.

Pieniądze są uzależnione od pracowitości parlamentarzysty. Poseł, który nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, nie otrzymuje pełnej pensji. Marszałek Sejmu zarządza obniżenie uposażenia i diety parlamentarnej o 1/30 za każdy dzień nieusprawiedliwionej nieobecności na posiedzeniu Sejmu lub za niewzięcie w danym dniu udziału w więcej niż 1/5 głosowań.

Poza uposażeniem posłowie otrzymują co miesiąc prawie 10 tys. zł na utrzymanie biura poselskiego. Za te pieniądze opłacają m.in. koszty podróży służbowych i rachunków telefonicznych.

Oprócz pieniędzy parlamentarzyście przysługuje wiele przywilejów. Za darmo może podróżować publicznymi środkami lokomocji, nie płaci też za bilety lotnicze krajowych linii.
Ci kandydaci do parlamentu, którzy w tym roku nie zdobędą ponownie mandatu i będą musieli się pożegnać z dotychczasowymi przywilejami, na otarcie łez otrzymają odprawę w wysokości trzech uposażeń. Nie będzie ona przysługiwać, jeżeli poseł lub senator zostanie wybrany na następną kadencję.