Wszystko wskazuje na to, że nie będzie pełnego „uwłaszczenia naukowców" . Projekt zmian w ustawie – Prawo o szkolnictwie wyższym przewidywał, że właścicielem praw majątkowych do wynalazku miałby być jego autor. Miało mu przysługiwać prawo komercjalizacji swoich odkryć. Instytucja, w której dany wynalazek został opracowany, po jego komercjalizacji otrzymywałaby 25 proc. dochodów uzyskanych przez naukowca jako zapłatę za wykorzystanie jej infrastruktury i kadr.
Zmieniły się plany
Sejmowa podkomisja stała ds. nauki i szkolnictwa wyższego zdecydowała jednak na ostatnim posiedzeniu o innym kształcie projektu, przyjmując rozwiązania pośrednie. Zgodnie z nim prawa do wyników badań naukowych i prac rozwojowych miałyby przejść na pracownika naukowego dopiero po ustawowo określonym czasie, jeżeli nie skorzysta z nich zatrudniająca go uczelnia publiczna. Gdyby uczelnia skorzystała z tego uprawnienia, autor badań miałby otrzymać ponad 50 proc. dochodu z tego tytułu, jeżeli nie – naukowiec nabywałby prawa do wynalazku, a po przeprowadzeniu komercjalizacji uczelnia dostałaby 25–30 proc. zysków. Taką wersję zmiany przepisów zaakceptowała minister nauki i szkolnictwa wyższego Lena Kolarska-Bobińska. Z rozwiązaniem nie zgadza się natomiast inicjatorka zmian Barbara Kudrycka. Uważa, że koncepcja wypacza pierwotne założenia „uwłaszczenia naukowców". Prowadzi do wydłużenia procesu komercjalizacji wynalazków.
Są zwolennicy
Teraz to uczelnia ma prawo do opatentowania wynalazku, a po jego komercjalizacji wynalazca otrzymuje udział w zysku zgodny z umową między stronami bądź regulaminem własności intelektualnej obowiązującym na danej uczelni. Problem polega na tym, że uczelnie bardzo rzadko rozpoczynają jakiekolwiek działania zmierzające do skomercjalizowania prac naukowych swoich pracowników. Utworzone w tym celu centra transferu technologii nie spełniają swojego zadania w sposób dostateczny, na co wskazuje niska liczba wynalazków wprowadzanych do biznesu.
To autorzy wynalazków, a nie uczelnie są zainteresowani ich wdrożeniem
Zwolennicy proponowanych rozwiązań upatrują w uwłaszczeniu naukowców szansę na unowocześnienie systemu komercjalizacji i „uwolnienie innowacyjności". Twierdzą, że uczelnie nie są dostosowane do podejmowania ryzykownych, biznesowych działań, które są wymagane podczas procesu komercjalizacji. To autorzy wynalazków są najbardziej zainteresowani wdrożeniem swoich odkryć.