Ronaldo nie odpowiedziałby w Polsce za promocję kryptowalut

Sprawa Ronaldo, który w Polsce prawdopodobnie nie odpowiedziałby za promocję kryptowalut, nasuwa pytanie o ewentualną odpowiedzialność celebrytów za reklamowane produkty i usługi, nieodpowiadające składanym obietnicom.

Publikacja: 05.12.2023 03:00

Ronaldo nie odpowiedziałby w Polsce za promocję kryptowalut

Foto: PAP/EPA/RODRIGO ANTUNES

Zbiorowy pozew przeciwko piłkarzowi Cristiano Ronaldo wniosła grupa klientów zajmującej się obrotem kryptowalutami firmy finansowej Binance, której ambasadorem jest znany piłkarz. Złożony w Sądzie Okręgowym na Florydzie, opiewa na kwotę miliarda dolarów, czyli prawie czterech miliardów złotych. Pozywający uznali, że wprowadzeni zostali błąd, zaś giełda do promocji wątpliwej jakości oferty wykorzystuje reputację osób znanych. 

Amber Gold case  

Gdyby pozew trafił do polskiego sądu, szanse na wygranie sprawy byłyby jeszcze mniejsze niż za oceanem. Jak tłumaczy Robert Nogacki, radca prawny i partner zarządzający Kancelarii Prawnej Skarbiec, nasz rodzimy system prawny jest dużo mniej elastyczny, jeśli chodzi o pozwy zbiorowe, dlatego pozywających też zapewne byłoby dużo mniej. Ekspert wskazuje, że już sama kwestia obrotu przedmiotami wirtualnymi budzi u nas kontrowersje, zaś produkty typu NFT organy skarbowe kwalifikowały raczej jako usługi niż towary. - Choć nie sposób jednoznacznie przesądzić, czy produkty tego rodzaju mogłyby być w ogóle przedmiotem legalnej umowy na gruncie prawa polskiego, bo wiele zależy od indywidualnej interpretacji danego przypadku, to pozostają jeszcze obligatoryjne elementy pozwu odszkodowawczego – mówi Robert Nogacki.

Sprowadzając sprawę Ronaldo na rodzimy grunt ekspert argumentuje, że celebrycie promującemu np. ofertę Amber Gold trudno byłoby przypisać bezprawne działania, które mogłyby stać się podstawą do roszczeń odszkodowawczych. Zwłaszcza, jeśli nie dałoby się wykazać, że w jakikolwiek sposób przyczynił się on do czyjejś porażki finansowej.

Chipsy też szkodzą, a pozwów brak 

Podobne zdanie ma Franciszek Dąbrowa, prawnik w Kancelarii SKP Ślusarek, Kubiak, Pieczyk. Jak zauważa, kluczowe byłoby udowodnienie związku między zachowaniem osoby publicznej, która swoim wizerunkiem lub wypowiedziami zachęca do kupna produktu lub usługi, a doznaną przez konsumentów szkodą. Jednak najtrudniejsze mogłoby okazać się udowodnienie jej winy.

Czytaj więcej

Cristiano Ronaldo pozwany za reklamę kryptowalut. Chodzi o miliard dolarów

Ekspert zauważa przy tym, że użyczanie swojego wizerunku firmom reklamującym usługi można uznać za część pracy osób publicznych. Problem polega na tym, że do szkody teoretycznie mogłoby doprowadzić niewłaściwe korzystanie z jakiegokolwiek produktu. - Można przywołać tutaj przypadek Leo Messiego reklamującego chipsy, którego – doprowadzając sprawę do absurdu – też można byłoby za to pozwać. Bo ktoś mógłby próbować udowodnić, że zaufał reklamie i nie sądził, że nadmierne jedzenie tego produktu doprowadzi go do otyłości – mówi Franciszek Dąbrowa. Jego zdaniem nie można całkowicie zdejmować z konsumenta odpowiedzialności i wymogu racjonalnego zachowania. Ostatecznie to przecież on decyduje, co wybiera.

Specjalista zwraca jednak uwagę na drugą stronę medalu, którą jest specyficzna relacja łącząca celebrytę z fanami, często tymi bardzo młodymi, a w praktyce nawet dziećmi. - Pieniądze płaci się jej za udzielanie własnego wizerunku nie tylko dlatego, że ma ona określony rodzaj aparycji czy innych cech fizycznych, ale też dlatego, że często – poprzez swoją długoletnią działalność – zbudowała pewien rodzaj więzi, zaufania, renomy – zauważa prawnik. Dlatego jego zdaniem można mówić – przynajmniej teoretycznie – o rodzaju odpowiedzialności.

To z kolei rodzi pytanie, czy użyczający swój wizerunek nie powinien zostać jednak zobowiązany do sprawdzenia, czy promowane produkty lub usługi w rzeczywistością są tym, co obiecuje nam sprzedawca lub usługodawca. O ile bowiem przecięty konsument wie, że picie czterech litrów gazowanych napojów doprowadzi do problemów ze zdrowiem, o tyle – jak zauważa prawnik – istnieją dziedziny, w których wiedza taka nie jest już oczywista. - Być może tutaj należałoby uznać odpowiedzialność reklamującego celebryty, który zgodził się promować usługę lub produkt wiedząc, że przeciętny konsument nie jest w stanie sam świadomie zdecydować, czy jest ona dla niego korzystna – wskazuje Franciszek Dąbrowa.

"Wirtualna miłość" i inne tokeny 

Radczyni prawna Natalia Gwiazda z Kancelarii Radcy Prawnego Natalia Gwiazda przypomina, że polski UOKiK też już przyglądał się wątpliwej – zdaniem wielu – działalności celebrytów. Badał m.in. oznaczeniom reklam w ich mediach społecznościowych i tzw. sprawie „miśków” NFT. - Na rodzimym rynku mieliśmy już też przypadek sprzedaży przez celebrytkę „wirtualnej miłości” jako tokenu – przypomina ekspertka.

Jej zdaniem w Polsce do odpowiedzialności za tego typu reklamę łatwiej byłoby pociągnąć osoby lub firmy sprzedające niż promujące takie produkty. - Oprócz samej kwestii wprowadzenia konsumentów w błąd, konieczne byłoby też opisanie czym są NFT i jakie rzeczywiste ryzyko wiązało się z konkretną inwestycją – zauważa radczyni. Dodaje, że ciężar udowodnienia, iż dana praktyka rynkowa nie jest nieuczciwa i prowadzająca w błąd spoczywałby wtedy na przedsiębiorcy z „zarzutami”. - Kluczowa w takiej sprawie byłaby treść zapewnień sprzedawcy i reklamy, jednak konsument mógłby wskazywać również, że przekaz ten wzmacniało wykorzystanie przy tym osoby znanej, budzącej zaufanie – precyzuje.

To może być misselling

Jak uważa Szymon Gołębiowski z kancelarii Bird & Bird, w przepisach polskiego prawa są już rozwiązania, które można byłoby stosować do kryptowalut. Nieuczciwe działania uznane mogą zostać za misselling, czyli praktykę proponowania konsumentom usług finansowych, które – ogólnie rzecz ujmując - nie odpowiadają ich potrzebom. Konsumenci muszą być też poinformowani o ryzyku związanym z inwestycją. - Polskie sądy mają doświadczenie w rozpoznawaniu roszczeń konsumenckich wynikających z praktyki misselingu, czego najlepszym przykładem jest sprawa obligacji GetBack – przypomina ekspert i przypomina, że w tym przypadku roszczenia kierowane były do banków, czyli podmiotów sprzedających obligacje.

Ekspert pointuje, że choć popularna twarz w reklamie może zwiększyć sprzedaż, to jednak za całym jej procesem stoi często sprzedawca, dystrybutor lub agent. - I to przede wszystkim jemu można przypisać czynność „reklamowania” lub „proponowania” konsumentom obarczonych ryzykiem produktów – zauważa. Podsumowuje, że trzeba byłoby też wykazać, jaką rolę w procesie tym spełniał celebryta.

Madonna i Bieber też z kłopotami 

Proces Ronaldo nie będzie pierwszą próbą pociągnięcia do odpowiedzialności reklamującego podobną ofertę celebryty. W połowie roku media informował, że za sprzedaż tokenów NFT znanych jako Bored Ape Yacht Club, pozwany został dom aukcyjny Sotheby's, zaś za ich promowanie – celebryci tacy, jak Madonna, Justin Bieber i Paris Hilton. NFT to zasoby cyfrowe reprezentujące np. dzieła sztuki, muzykę, multimedia czy gry; kupuje i sprzedaje się je najczęściej w kryptowalucie.

Gwiazdor pozwany na Florydzie

Zbiorowy pozew przeciw Cristianowi Ronaldo wniosła grupa klientów zajmującej się obrotem kryptowalutami firmy finansowej Binance, której ambasadorem jest znany piłkarz. Złożony w Sądzie Okręgowym na Florydzie, opiewa na kwotę miliarda dolarów (prawie 4 mld zł). Pozywający uznali, że wprowadzono ich w błąd, zaś giełda do promocji wątpliwej jakości oferty wykorzystuje reputację znanych osób. W połowie roku media informowały, że za sprzedaż tokenów NFT, znanych jako Bored Ape Yacht Club, pozwany został dom aukcyjny Sotheby’s, zaś za ich promowanie celebryci tacy jak Madonna, Justin Bieber i Paris Hilton. NFT to zasoby cyfrowe reprezentujące np. dzieła sztuki, muzykę, multimedia czy gry; kupuje i sprzedaje się je najczęściej w kryptowalucie.

Zbiorowy pozew przeciwko piłkarzowi Cristiano Ronaldo wniosła grupa klientów zajmującej się obrotem kryptowalutami firmy finansowej Binance, której ambasadorem jest znany piłkarz. Złożony w Sądzie Okręgowym na Florydzie, opiewa na kwotę miliarda dolarów, czyli prawie czterech miliardów złotych. Pozywający uznali, że wprowadzeni zostali błąd, zaś giełda do promocji wątpliwej jakości oferty wykorzystuje reputację osób znanych. 

Amber Gold case  

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo dla Ciebie
Cristiano Ronaldo pozwany za reklamę kryptowalut. Chodzi o miliard dolarów
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę