Chodzi o głośny incydent z wybuchem granatnika w Komendzie Główny Policji, który na teren Polski przywiózł z Ukrainy szef KGP gen. Jarosław Szymczyk. Twierdził, że granatnik był prezentem od jego ukraińskiego odpowiednika. Podczas przekraczania granicy ukraińsko-polskiej Szymczyk nie zgłosił przewożonej broni. Przeszedł jedynie "kurtuazyjną kontrolę", ponieważ miał dyplomatyczny paszport.
Czytaj więcej
Komendant Główny Policji Jarosław Szymczyk podczas przekraczania granicy ukraińsko-polskiej nie zgłosił przewożonych tub po granatnikach, które otrzymał w prezencie od swojego ukraińskiego odpowiednika. Na granicy komendant przeszedł jedynie "kurtuazyjną kontrolę", ponieważ miał dyplomatyczny paszport.
Próby wyjaśnienia, jak można było wwieźć do Polski niebezpieczną broń podjął się senator Krzysztof Brejza. Zrobił to w trybie interwencji senatorskiej "w związku z prawdopodobnym ostrzelaniem przez komendanta głównego policji nielegalnie wwiezionym na teren RP granatnikiem przeciwpancernym pomieszczeń Komendy Głównej Policji i narażeniem w ten sposób kilkudziesięciu osób na utratę życia i zdrowia".
Brejza poprosił szefa Krajowej Administracji Skarbowej Bartosza Zbaraszczuka o odpowiedzi na trzy pytania:
1. Czy prowadzone jest jakiekolwiek, w tym dyscyplinarne, postępowanie, ws. wwiezienia na teren RP przez komendanta głównego policji granatnika przeciwpancernego w grudniu ub. roku?