Po raz pierwszy liczba pytań prejudycjalnych kierowanych przez polskie sądy do unijnego trybunału jest większa niż liczba skarg wnoszonych przeciwko naszemu państwu przez Komisję Europejską. – To dobra tendencja – mówi Ireneusz Kolowca z biura prasowego Trybunału Sprawiedliwości UE. W liczbie pytań prejudycjalnych, czyli we wnioskach wysyłanych przez sądy krajowe do Luksemburga przed wydaniem wyroku z prośbą o wykładnię prawa unijnego, przodują tradycyjnie Niemcy. Polska takich pytań wysłała 12, Niemcy – 91. W Polsce dopiero w 2005 r. Ministerstwo Sprawiedliwości wprowadziło pilotażowy program zatrudniania w każdym sądzie osoby odpowiedzialnej za szukanie wątków wspólnotowych w rozpatrywanych sprawach.
Jedno z polskich pytań dotyczy rozliczania kosztów sądowych. W myśl unijnych regulacji sądy powinny współpracować. Sąd rejonowy w Warszawie poprosił więc sąd irlandzki, by w sprawie będącej na wokandzie w Polsce przesłuchał naszego rodaka zamieszkałego w Irlandii. Tamten sąd nie odmówił, ale potem postanowił obciążyć stronę polską kosztami stawienia się świadka. Chodzi zaledwie o 40 euro, ale SR postanowił wystąpić do Trybunału Sprawiedliwości UE o wykładnię przepisów, aby wiedzieć, jak postępować w przyszłości.
Trybunał luksemburski ma też rozstrzygnąć sprawę Stanisławy Tomaszewskiej, której ZUS odmówił przyznania emerytury. Chce ona skorzystać z przepisu umożliwiającego wypłacanie emerytury kobietom po 55. roku życia, jeśli przepracowały 30 lat. ZUS jednak nie zaliczył jej pracy wykonywanej w Czechosłowacji do okresu składkowego. Sprawa może mieć daleko idące konsekwencje, bo w czasach PRL wiele kobiet z miejscowości przygranicznych pracowało w czechosłowackim przemyśle.
Ciekawe dla Polski, choć wysłane przez sąd litewski, jest pytanie o pisownię nazwisk. Polski obywatel Łukasz Warden, ożeniony z Litwinką, twierdzi, że litewskie zasady transkrypcji nazwisk naruszają swobodę przepływu osób w UE.
[b]Większość pytań prejudycjalnych dotyczy spraw podatkowych, a szczególnie dyrektywy VAT.[/b] Dwie sprawy są podobne. Chodzi o to, czy rolnik, który kupił grunt rolny, a potem sprzedaje go już po zmianie planu zagospodarowania i przekwalifikowaniu gruntu na budowlany, powinien płacić VAT od transakcji. Polskie urzędy skarbowe twierdzą, że tak. Zainteresowani skierowali sprawy do sądu, który poprosił o wykładnię Trybunał.