Przewlekle chorzy mają coraz większy problem z zapewnieniem sobie opieki pielęgniarskiej w domu. Osoby starsze czy niepełnosprawne, zwłaszcza w małych miejscowościach, muszą często same jeździć na zmianę opatrunków do szpitalnych gabinetów.
Pomoc dla wybranych
– Każda pielęgniarka czuwa, zgodnie z zarządzeniem prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, nad 2750 pacjentami. Niestety, w ciągu dnia dociera tylko do chorych wymagających najpilniejszej pomocy – mówi Dorota Kilańska, prezes Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego.
Opiekę nad obłożnie chorymi ograniczają zapisy ustawy o świadczeniach z opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. W 2004 r. zlikwidowały definicję pielęgniarki rodzinnej (środowiskowej), która świadczyła usługi medyczne głównie w domu pacjenta, a wprowadziły pojęcie pielęgniarki podstawowej opieki zdrowotnej (poz). Jej pracę określa rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie zakresu zadań lekarza, pielęgniarki i położnej. Stanowi ono, że pielęgniarka poz planuje i realizuje kompleksową opiekę nad osobą i rodziną w miejscu jej zamieszkania. Nie tylko jednak.
– Problem polega na tym, że pielęgniarka ma jeszcze inne zadania i nie może skupić się tylko na rodzinie. Musi przebywać w gabinecie, bo szpital narzuca jej dodatkowe obowiązki, tj. przeprowadzanie badań czy szczepień. Powinna to wykonywać pielęgniarka zabiegowa, na osobnym etacie – mówi „Rz" Ewa Obuchowska, rzecznik prasowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. – Właśnie taka polityka zatrudnienia powoduje braki w opiece środowiskowej.
Zmiany statusu pielęgniarek poz chcą samorządy. Zauważają też, że zarządzenie prezesa NFZ wskazuje z kolei, iż pielęgniarka poz sprawuje opiekę nad pacjentami przede wszystkim w gabinecie.