Reklama

Nasion i sadzonek nie można bezkarnie rozmnażać

Nawet rok więzienia grozi za nielegalne rozmnażanie sadzonek malin czy nasion ogórków. Takie sprawy jednak nie trafiają do sądów

Publikacja: 29.08.2011 04:45

Nasion i sadzonek nie można bezkarnie rozmnażać

Foto: Dziennik Wschodni/Fotorzepa, Dziennik Wschodni DzW Dziennik Wschodni

Zrozumiałe jest, że hodowca, który przez lata prowadził pracę nad odmianą, chce mieć z tego profit. Producenci nasion i sadzonek narzekają więc na łamanie prawa.

Niektóre odmiany roślin, zarówno uprawnych, jak i ozdobnych, są chronione prawnie, podobnie jak techniczne wynalazki. Rolę ochrony patentowej pełni wpis odmiany do księgi ochrony wyłącznego prawa. Prowadzi ją w Polsce Centralny Ośrodek Badania Odmian Roślin Uprawnych (COBORU) w Słupi Wielkiej w woj. wielkopolskim. Można też chronić odmianę na podstawie przepisów unijnych. Właściwy jest wówczas Wspólnotowy Urząd Ochrony Odmian Roślin (CPVO), którego siedziba znajduje się w Angers we Francji.

Niezgodnie z prawem

Wielu polskich rolników mało jednak wie o ochronie roślinnych „patentów" i świadomie bądź nieświadomie łamie prawo. Tracą na tym hodowcy zastrzeżonych odmian.

– Z reguły jest tak, że rolnik kupuje u nas niewielką liczbę sadzonek truskawek i następnie samodzielnie rozmnaża – wyjaśnia licencjonowany hodowca zagranicznych odmian. – Gdy trafiamy do niego na pole po jakimś czasie, widzimy, że rośliny, które powinny być uprawiane na powierzchni pół hektara, zajmują pięć. Albo że uprawia je cała okolica, choć tylko jedna osoba z tego rejonu kupiła objęte ochroną prawną sadzonki. Tymczasem zgodnie z umową rolnik nie ma prawa rozmnażać takich roślin nawet w swoim gospodarstwie, chyba że wykupi licencję. A tym bardziej sprzedawać ich sąsiadom.

Dwie drogi

Rolnicy szukają oszczędności. Często kupują nasiona i sadzonki na targu, od przypadkowego sprzedawcy, kwitnie też wymiana sąsiedzka. Wielu z nich nie zdaje sobie sprawy, że wiąże się to z bardzo wysokim ryzykiem. Źródłem tanich zakupów dla truskawkowych czy malinowych „piratów" jest także Internet. Lepiej jest w dużych sieciach handlowych i na renomowanych giełdach – takie sklepy nie chcą mieć kłopotów i sprawdzają swoich dostawców.

Reklama
Reklama

Czy osoba, która uszczknie kawałek gałązki i rozmnoży roślinę u siebie albo dostanie od znajomego kilka cebulek atrakcyjnych tulipanów, które wysadzi w swoim ogródku, jest już piratem? Zgodnie z ustawą – nie. Ale jeżeli sprzeda takie sadzonki czy cebulki np. w Internecie, nawet w niewielkich ilościach – to już tak.

Jak się bronić przed wykorzystywaniem własności intelektualnej w tym zakresie? Są dwie drogi – cywilna i karna. Wynikają z ustawy o ochronie prawnej gatunków roślin (DzU z 2003 r. nr 137, poz.1300 ze zm.).

– W pierwszym przypadku hodowca może wystąpić do sądu cywilnego o zaniechanie naruszenia, usunięcie jego skutków oraz naprawienie wyrządzonej szkody – mówi mec. Hanna Gajewska- Kraczkowska z kancelarii Domański, Zakrzewski, Palinka. – Odpowiedzialność karna za naruszenie wyłącznego prawa do odmiany realizowana jest w trybie ścigania prokuratorskiego. Sprawcy grozi do roku pozbawienia wolności. W toku postępowania karnego możliwe jest także dochodzenie roszczeń cywilnych. Ale hodowcy nie wykorzystują danych im uprawnień – przyznaje mec. Gajewska-Kraczkowska.

– Nie słyszałam o procesie dotyczącym ochrony prawnej roślin – potwierdza Barbara Trembska, rzeczniczka warszawskiego Sądu Apelacynego.

– W polskiej księdze ochrony znajduje się ponad 1300 odmian roślin – mówi Alicja Rutkowska z COBORU. – U nas, podobnie jak w UE, patentuje się zarówno rośliny ozdobne, jak i uprawne.

Większość odmian jest chroniona przez 25 lat, a drzewa, winorośl i ziemniaki nawet 30 lat.

Reklama
Reklama

OPINIA

Aleksandra Auleytner - partner w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka

Naruszenie przepisów o ochronie prawnej odmian roślin to naruszenie praw własności intelektualnej, podobnie jak przy podrabianiu odzieży czy nielegalnym wykorzystywaniu patentów. By doprowadzić do naprawienia szkody hodowcy lub wyegzekwować należną opłatę licencyjną, często wystarczy samo wysłanie wezwania do zaprzestania naruszeń. Jeśli to nie poskutkuje, można wystąpić do sądu z wnioskiem o zabezpieczenie, np. zajęcie materiału siewnego. Wniosek o zabezpieczenie wymaga jednak następnie wystąpienia z powództwem, co nie jest proste, w związku z koniecznością m.in. powołania biegłych i przeprowadzenia czasochłonnych badań porównawczych. Inną możliwością jest ochrona praw hodowców na podstawie prawa karnego.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki z.jozwiak@rp.pl

Prawnicy
Waldemar Żurek nowym ministrem sprawiedliwości. Kim jest następca Adama Bodnara?
Administracja rządowa
Czy prezydent może odmówić powołania Waldemara Żurka? Wyjaśniamy
Sądy i trybunały
Barbara Piwnik: Nominacja dla sędziego Żurka zaostrzy podziały w środowisku
Prawo karne
Przywłaszczył pocięte drewno. Sąd Najwyższy: to nie kradzież drzewa
Prawo dla Ciebie
Trafiła do domu pomocy społecznej bez swojej zgody. Co orzekł Trybunał?
Reklama
Reklama