Rz: Minister zdrowia wydał do tej pory dwa obwieszczenia z lekami refundowanymi. Czym pierwsza lista różni się od drugiej i na co szczególnie powinni zwracać uwagę lekarze, wypisując recepty?
Paulina Kieszkowska-Knapik:
W system codwumiesięcznych obwieszczeń wpisana jest huśtawka terapeutyczna. Co 60 dni lek, według którego pacjent miał ustawioną terapię, może się nagle stać dla niego niedostępny finansowo. Wbrew zapewnieniom Ministerstwa Zdrowia nie zawsze pacjent może się łatwo, i to w aptece, a nie u lekarza, przestawić na tańszy zamiennik. Może więc do leku bardzo dużo dopłacić lub jeśli go nie stać, stracić dostęp do terapii. Już po ogłoszeniu pierwszego obwieszczenia chorzy zapłacili o 300 mln zł więcej za leki.
A czy dzięki temu, że lekarz wskazuje na recepcie poziom odpłatności, pacjent się dowiaduje, ile rzeczywiście płaci za lek?
Niestety, nie. Chory jest systemowo wprowadzany w błąd. „Poziom odpłatności" to definicja, która się odnosi tylko do tego, ile z tzw. limitu finansowania refundacji płacimy sami. Ale chory dopłaca jeszcze wszystko ponad limit. Recepta informuje go o tzw. poziomie odpłatności i pacjent myśli, że tu chodzi o całą cenę leku, a w rzeczywistości dotyczy to tylko jej części. Procenty 30, 50 czy zwrot B – bezpłatny, R – ryczałt nie wskazują, ile ponad limit pacjent płaci z własnej kieszeni.