Dobrym sprawdzianem uczciwości organizatora turystyki jest dokładna analiza folderu z wakacyjną ofertą i wzorca umowy, który przedkłada klientom do podpisania.
Zgodnie z prawem umowa zawsze musi określać położenie, rodzaj i kategorię obiektu hotelarskiego zgodnie z przepisami kraju pobytu. W praktyce zdarzają się jednak umowy, które nieprecyzyjnie informują o kategorii hotelu, brakuje nazw, miejscowości itp. To praktyka niezgodna z przepisami. Jeżeli przedsiębiorca nie potrafi określić, gdzie zakwateruje turystów, warto wybrać innego.
W umowie z klientem nie mogą się też znaleźć sformułowania niezgodne z ustawą o usługach turystycznych ani niedozwolone klauzule. Ich przykłady „Rz" podawała w zeszłym tygodniu.
Unikać należy chociażby zapisów, że reklamację usług turystycznych trzeba składać listem poleconym, albo warunek wyrażenia zgody na publikację wizerunku po skorzystaniu z oferty biura. Organizator nie może też zastrzec, że nie odpowiada za szkodę w majątku uczestnika imprezy (np. zniszczenie lub kradzież bagażu). Lepiej nie planować też wakacji z biurem, które próbuje zastrzec możliwość zmiany programu imprezy, miejsca zakwaterowania, godziny lotu i miejsca odlotu.
W umowie nie powinno być niedookreśleń, np. takiego, że hotel jest „blisko" morza. Po przyjeździe na miejsce może się bowiem okazać, że to, co dla organizatora wycieczki jest bliskie, dla turysty będzie odległe. Warto również zwrócić uwagę na niedopowiedzenia typu „przestronny" pokój czy „duży" basen.