Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał precedensowe orzeczenie, które może mieć duże znaczenie dla leczących się w kraju innym niż państwo ich zamieszkania. Uznał bowiem, że jeśli pacjent nie ma dostępu do pomocy medycznej w swoim kraju, bo brakuje tam pieniędzy, to może skorzystać z usługi medycznej za granicą.

Chodziło o sprawę Rumunki E. Petru. Cierpiała ona na poważną chorobę, która rozwijała się w błyskawicznym tempie. Jej stan wymagał leczenia w specjalistycznym rumuńskim ośrodku w Timisoarze. Gdy pacjentka znalazła się już w tej placówce, okazało się, że jest ona przepełniona. Ponadto brakowało tam podstawowych leków. Kobieta chciała wyjechać na leczenie do Niemiec. Nie dostała jednak zgody od narodowego rumuńskiego płatnika.

Nie ugięła się i mimo wszystko pojechała do naszego zachodniego sąsiada. Poddała się tam zabiegowi, który kosztował 18 tys. euro. Pacjentka zaczęła dochodzić zwrotu pieniędzy od organów w swym państwie. Sprawa trafiła do trybunału w Sibiu. Ten z kolei zwrócił się z pytaniem do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, czy brak podstawowych środków sanitarnych w szpitalu w danym państwie daje pacjentowi prawo do tego, by dostał zgodę na leczenie za granicą.

TS UE wypowiedział się na korzyść pacjentki. Rzecznik generalny Pedro Cruz Villalon podkreślił, że w takiej sytuacji organy państwa powinny pozwolić choremu na kurację w innym kraju i sfinansować mu ją. Warunek jest jednak taki, że muszą to być braki czasowe, tzn. państwo nie może zapewnić pacjentom dostępu do skutecznego leczenia tylko chwilowo.

Jeśli natomiast braki są permanentne, państwo nie musi wyrażać zgody na zagraniczną kurację. Nie będzie bowiem mogło stawić czoła ciężarom gospodarczym wynikającym z masowej emigracji zdrowotnej.