Polska, tak jak inne państwa, od niedawna zaczęła aktywnie ścigać zagranicznych kierowców, którzy popełniają wykroczenia na drogach.
Ekspresowe namierzanie
Od maja 2014 r. krajowe punkty kontaktowe (tak polskie, jak i unijne) wysłały do siebie wzajemnie już ponad 3,1 tys. zapytań o dane właścicieli aut złapanych przez fotoradary. Wniosek z tego płynie prosty: uniknięcie mandatu z fotoradaru, nawet ustawionego tysiące kilometrów od polskiej granicy, jest coraz trudniejsze.
Cała procedura rozpoczyna się od ustalenia danych właściciela auta, którym wykroczenie popełniono. Od 30 kwietnia działa w Polsce (i w większości państw unijnych) krajowy punkt kontaktowy. Odpowiada on na zagraniczne pytania dotyczące naszych kierowców. Na tym jednak nie koniec. Na zasadzie wzajemności my korzystamy z zagranicznych ustaleń.
Dzięki punktom kontaktowym zdobycie danych właściciela auta zajmuje zaledwie kilka dni. Jak pokazują pierwsze miesiące, sam system działa bardzo sprawnie.
Wystarczy, że policja z któregoś państwa unijnego wystąpi o dane polskiego kierowcy, który np. przekroczył prędkość lub zaparkował na autostradzie. Kiedy je otrzyma, wyśle wezwanie do wskazania kierowcy. Jeśli nie dostanie odpowiedzi, ukarze mandatem właściciela samochodu.