Nie ma popytu na doradztwo finansowe i duże projekty inwestycyjne. Szefowie kancelarii mówią o tym jednym głosem. Prawnicy, którzy żyli z transakcji fuzji czy nieruchomościowych, z finansowania projektów, z wprowadzania spółek na giełdę, odczuli brak zleceń. Ale większość nie narzeka na brak pracy. Nastawiają się na usługi ratownicze.
W ostatnim półroczu jest o wiele więcej restrukturyzacji finansowych. Pojawiają się już sprawy dotyczące tzw. bailoutu (wsparcia finansowego firm). Firmy prawnicze sygnalizują wzrost zainteresowania usługami w dziedzinie prawa procesowego, zamówień publicznych, prawa pracy. Na wysokim poziomie pozostaje obsługa w dziedzinie prawa farmaceutycznego czy spraw antymonopolowych.
Menedżerowie firm prawniczych przerzucają prawników do dziedzin, w których mogą się spodziewać zainteresowania klientów. Liczą na zlecenia w sprawach odpowiedzialności prawnej członków zarządu, zwolnień grupowych, optymalizacji podatkowej czy podatkowych aspektów restrukturyzacji przedsiębiorstw. Zajęci mogą być też spece od likwidacji i upadłości.
Wiele kancelarii oferuje swoje usługi w modnym temacie opcji walutowych. Chcą doradzać zarówno bankom, jak i ich niefortunnym klientom – przedsiębiorcom, którzy szukają pomysłów, jak wyplątać się z niekorzystnych finansowo umów. Opcje mogą być hitem prawniczym roku 2009. Inne biura prawne obserwują z kolei zwiększony popyt na obsługę prawną w zakresie kwestii regulacyjnych i prawa konkurencji.
Przeświadczenie, że zahamowanie wzrostu raczej nie ominie branży prawniczej, jest coraz silniejsze. Szefowie kancelarii muszą się pogodzić z tym, że klienci będą naciskać na obniżenie cen. Jak mówi anonimowo przedstawiciel jednej z większych firm prawniczych: – Każda większa kancelaria przycięła koszty marketingu, PR, szkoleń, administracyjne, kogoś tam zwolniła bądź pozwoliła odejść. Ale też – tam, gdzie potrzebowała – zatrudniała, choć tempo zatrudniania zmalało. Były też podjęte różne działania dotyczące pensji prawników: obcięcia, zamrożenia, wstrzymanie bonusów.