Wybuch wojny w Ukrainie, który przyćmił zagrożenia związane z pandemią i sprzyjał szybkiemu znoszeniu obostrzeń sanitarnych, przyspieszył ruch w polskich biurach. – Obserwujemy znaczący wzrost dynamiki powrotu pracowników do biur. Wpływ na to ma z jednej strony chęć efektywnego wykorzystania opłaconej przestrzeni biurowej, a z drugiej próba odbudowania więzi zarówno w ramach mniejszych zespołów, jak i całych organizacji – wyjaśnia Artur Miernik, partner EY i lider Praktyki Workforce Advisory.
Jak wynika z badań EY, które „Rzeczpospolita” opisuje jako pierwsza, wymuszona przez pandemię praca zdalna i hybrydowa przyjęła się w 51 proc. spółek. Ten wskaźnik podwyższały firmy z kapitałem zagranicznym (prawie dwie trzecie) i duże spółki (powyżej 300 osób.) Mniejsze i krajowe przedsiębiorstwa utrzymały przeważnie stacjonarny tryb pracy.
Jak zwraca uwagę Artur Miernik, na przeszkodzie nie stały tu raczej kwestie technologiczne, gdyż po wybuchu pandemii firmy wykonały w tym obszarze ogromny skok. Większe znaczenie miało ich nastawienie, a przede wszystkim menedżerów. Co prawda wielu z nich dobrze ocenia efektywność pracy poza biurem, ale i tak tylko co setna firma, która pracowała w ostatnich dwóch latach zdalnie lub hybrydowo, nie planuje w przyszłości powrotu do biur. Z kolei aż 72 proc. badanych z tej grupy już ogłosiło stacjonarny powrót wszystkich pracowników lub zamierza to zrobić w najbliższej przyszłości.
Wśród polskich firm aż 86 proc. wezwało pracowników do biur. Na więcej elastyczności mogą liczyć pracownicy firm z kapitałem zagranicznym; 56 proc. z nich stawia docelowo na model hybrydowy. W tej grupie są centra nowoczesnych usług dla biznesu. Według raportu firmy doradczej Colliers aż 77 proc. pracowników sektora oczekuje pracy hybrydowej. – W naszym sektorze opieramy się na wiedzy i kompetencjach pracowników związanych z technologią i rozwiązaniami cyfrowymi. Zatem lockdowny nie tyle uświadomiły nam, co utwierdziły nas w przekonaniu, że ciągła fizyczna obecność w biurze nie jest niezbędna przy niektórych typach zadań – podkreśla Paweł Panczyj, dyrektor ds. strategii i rozwoju w ABSL.
Jak zaznacza Artur Miernik, wiele osób tak mocno przeorganizowało swój tryb życia, że powrót do biura, nawet na dzień lub dwa w tygodniu, spotyka się z ich zdecydowanym oporem. Pracownicy oczekują teraz większej elastyczności w sposobie realizacji zadań, a jej brak w skrajnych sytuacjach może się wiązać z decyzją o zmianie pracy.