„Masz świetne kwalifikacje, na pewno dasz sobie radę". Zdaniem Pawła Gniazdowskiego, partnera zarządzającego firmy doradczej DBM Polska, takie zapewnienie to jedna z najgłupszych rzeczy, którą szef może powiedzieć zwalnianemu pracownikowi; no bo skoro ktoś ma świetne kwalifikacje, to dlaczego go zwalnia?
Szef DBM, który z komunikowania trudnych decyzji przeszkolił już około tysiąca polskich menedżerów, radzi też, by podczas pożegnalnej rozmowy unikać fałszywie brzmiących zapewnień typu: „Rozumiem twoją sytuację", i obietnic bez pokrycia.
Te ostatnie są jednym z błędów miękkiego serca popełnianych wówczas, gdy osoba informująca pracownika o zwolnieniu próbuje okazać mu współczucie i pocieszyć. W rezultacie daje niekiedy złudne nadzieje na rychły powrót, zapewniając, że „niedługo kryzys minie i znów cię zatrudnimy". W ten sposób zamiast pomóc, łatwiej można zaszkodzić zwalnianemu, który nie szuka nowej posady czekając na szansę powrotu.
– Przede wszystkim trzeba pamiętać, by jak najmniej zaszkodzić zwalnianej osobie – radzi Paweł Gniazdowski. A szkody są skutkiem błędów zarówno miękkiego, jak i twardego serca. Te drugie menedżerowie popełniają wówczas, gdy wdają się w dyskusję o zasadności zwolnienia. Takie rozmowy bardzo często przekształcają się w kłótnie, gdy obie strony wzajemnie się oskarżają.
Zdaniem szefa DBM polscy menedżerowie popełniają często jeszcze jeden błąd – mają tendencje do zbytniego zagadywania sprawy. Zamiast skupić się na konkretach, czyli przede wszystkim na warunkach odejścia, zaczynają dywagacje o kryzysie, sytuacji rynkowej i tak rozmywają główny temat spotkania, że po jego zakończeniu pracownik czasem nie bardzo wie, o co szefowi chodziło.