Obecny kryzys, choć wywołał nerwowe reakcje i histeryczne niekiedy cięcia wydatków, na dłuższą metę może być szansą dla rynku szkoleń i całej branży edukacyjnej – zgodzili się uczestnicy debaty „Idea uczenia się przez całe życie – polskie realia i kryzysowe wyzwania”, którą „Rzeczpospolitą” zorganizowała wspólnie z Polską Izbą Firm Szkoleniowych (PIFS).
Wprawdzie w wyniku kryzysowych oszczędności korporacje ograniczyły czy wręcz zawiesiły wiele długofalowych projektów szkoleniowych, ale – jak zaznaczał wiceprezes PIFS Andrzej Lech – skala ograniczeń nie jest tak duża, jak można by oczekiwać. Wygląda też na to, że po pierwszym szoku nadchodzi pora na bardziej racjonalne decyzje i powrót do programowania szkoleń.
[srodtytul]Rabaty i pomoc Unii[/srodtytul]
Zdaniem Piotra Piaseckiego, prezesa PIFS, przedsiębiorstwa zaczynają wierzyć w to, że kryzys skończy się szybko, że nie warto ryzykować utraty najlepszych ludzi. Tym bardziej, że można teraz liczyć na niższe ceny kursów.
Jak przypomniał Piotr Palikowski, dyrektor generalny Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami, podczas gdy jesienią ubiegłego roku średnie stawki za dzień szkolenia wynosiły 5 tys. zł (na osobę), to teraz spadły do 2 – 2,5 tys. zł. Według niego nie wszystkie firmy zamrażają wydatki szkoleniowe; nie robią tego pracodawcy, którzy myślą strategicznie, wiedząc, że kapitału intelektualnego nie da się wypracować w rok czy dwa. Coraz więcej firm docenia też znaczenie dofinansowania z Unii.