– Organizujemy np. tzw. konkursy profilowane – mówi rzecznik Śródmieścia Urszula Majewska. – Ostatnio były takie np. na Solcu czy w rejonie ul. Kubusia Puchatka. W warunkach konkursu zapisaliśmy, że poszukujemy rzemieślników chętnych do prowadzenia zieleniaka czy sklepu spożywczego.
Rzecznik dodaje, że prawo nie pozwala na wiele rozwiązań. – Jeśli organizujemy zwykły konkurs na wynajem lokalu, to musi wygrywać oferta z najwyższą ceną. Nie możemy też zaproponować dotychczasowemu najemcy pomieszczenia zamiennego z niższym czynszem. Wyjątkiem jest likwidacja. Tak było np. w przypadku pawilonów przy ul. Zielnej, gdzie rzemieślnikom proponowaliśmy lokale zamienne po korzystnej cenie.
Zdania w sprawie opłat czynszowych są wśród rzemieślników podzielone. – Ja na razie na czynsz nie narzekam. Płacę 23 zł za mkw. i o podwyżce nie słyszałem – mówi Marian Bąkowski prowadzący pracownię rękawiczek przy ul. Świętojańskiej. Przyznaje, że rzemiosło jest w zaniku. – Jeszcze 20 lat temu było nas w Warszawie prawie 30. Teraz zostało trzech – mówi Bąkowski. I dodaje, że 0n też następcy nie ma.
Witold Buczyński z Mazowieckiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości też nie widzi przyszłości dla rzemiosła w stolicy.
– Nawet jeśli samorząd da preferencyjne czynsze w lokalach komunalnych, to już w deweloperskich czy w galeriach handlowych rzemieślnik się nie utrzyma – mówi Buczyński. I dodaje, że tam są lokale duże, po 60 – 80 mkw., a krawcowi, zegarmistrzowi czy szewcowi wystarczy pomieszczenie do 20 mkw. – mówi Buczyński. I przyznaje, że stawki w galerii czy u dewelopera są nie do przyjęcia dla drobnych przedsiębiorców. Czynsz wraz z opłaceniem ochrony i reklamy sięga w prywatnych lokalach 60 euro za mkw.