Projekt ustawy już poruszył opinię publiczną. Jedni widzą proponowane prawo jako możliwość pozostania w domu i nie pracowania, inni uważają, że ułatwi mniej zamożnym rodzinom wychowanie dzieci. Prywatna opieka i nianie są w Niemczech mało popularne i wybierane jedynie jeśli nie jest dostępna opieka zapewniana przez rząd lub kościoły.
Jednak rządowy system nie radzi sobie z rosnącym popytem. Szczególnie dużych miastach takich jak Berlin, Monachium czy Hamburg, gdzie rodzice muszą zapisać dziecko do żłobków zanim jeszcze się narodzi. Sektor prywatny zdobywa powoli popularność, ale wciąż jest drogi.
Według nowej ustawy, kobiety miałyby miesięcznie otrzymywać 150 euro, jeśli zdecydowałyby się pozostać w domu i same opiekować się swoimi dziećmi w wieku od 1 do 3 lat, zamiast posyłać je do państwowych ośrodków. Jeśli w czasie tych trzech lat pracodawca nie płaciłby rodzicowi opiekującemu się dzieckiem, osoba taka mogłaby otrzymywać zasiłek państwowy, ale tylko przez 14 miesięcy. Poza tym stawka zapomogi zostałaby ustalona na podstawie poprzednich wynagrodzeń, a wspomniane 150 euro miesięcznie miałoby być kwotą maksymalną.
Krytycy planu uważają, że te pieniądze mogą zostać lepiej wydane. Ich zdaniem powinno się nimi bezpośrednio zasilić publiczne żłobki. Obecnie u naszych zachodnich sąsiadów brakuje od 150 do 170 tys. miejsc w placówkach opieki nad dziećmi. Według szacunków roczny koszt zasiłków dla pozostających w domu rodziców sięgnąłby 1,2 mld euro rocznie.
Kanclerz Angela Merkel broni tego pomysłu twierdząc, że dałby on państwu trochę czasu na wybudowanie większej liczb żłobków i wyszkolenie opiekunów. Dorothee Bär, rzeczniczka CDU ds. rodzinnych, zaprzecza jakoby nowe prawo miało wymuszać na rodzicach zastosowanie konkretnego modelu wychowania dzieci. Natomiast krytycy twierdzą, że proponowane przez rząd rozwiązania wzmacniają nieadekwatne spojrzenie na rolę kobiety w społeczeństwie. Ich zdaniem nowe prawo z góry zakłada, że kobiety chciałyby zostawać w domu zamiast pracować, jeśli istniałaby taka możliwość. Dopłaty miałyby skłaniać kobiety do pozostania w domu.