Zdaniem niemieckich analityków z hamburskiego Instytutu Gospodarki Światowej - ponad dwa miliony dobrze wykształconych obywateli Niemiec marnuje swoje talenty nie podejmując pracy zawodowej. Postanowili więc pokazać, jak zmobilizować i zachęcić do powrotu do czynnej pracy zawodowej niepracujące matki i żony oraz emerytów. I jak twierdzi dziennik "Die Welt" - nawet drastycznymi metodami - jeśli będzie taka potrzeba.
Niemcy borykają się z bardzo niskim przyrostem naturalnym. Według szacunków do 2060 roku liczba mieszkańców zmniejszy się z obecnych 80 mln do 65 mln. Współczynnik procentowy osób starszych w społeczeństwie zwiększy się z obecnych 21 procent na 34 procent. Kolejne rządy będą musiały się zmierzyć z coraz większymi problemami w znalezieniu fachowców. Dlatego też, zdaniem ekonomistów, trzeba działać już teraz.
Dzięki rozbudowie systemu żłobków i przedszkoli do pracy mogłoby wrócić około 850 tys. matek. Znosząc wspólne opodatkowanie małżonków można byłoby "zmusić" około 250 tys. niepracujących żon do powrotu do pracy zawodowej.
Wśród osób między 60 a 65 rokiem życia - zdaniem ekonomistów z Hamburga - jest grupa 467 tys. osób, które nadal mogą chcą pracować. Instytut zaleca też przesunięcie granicy wieku emerytalnego na 66 rok życia. Obecnie niemieccy emeryci przechodzą na emeryturę w wieku 65 lat. Władze powinny też propagować "kulturę aktywnej starości", zachęcając osoby starsze do fizycznej i intelektualnej aktywności.
Kolejnych 300 tysięcy osób można byłoby ściągnąć? z powrotem do aktywnego życia zawodowego oferując im pracę sezonową czy tzw. minijob - zatrudnienie na niepełny etat. Ta oferta miała by być skierowana do osób poniżej 50. roku życia.