Wraz z informacjami o kryzysie rosną obawy pracowników, co będzie, jeżeli firma przestanie odprowadzać za nich składki emerytalne. Zwłaszcza że kiedy szef zaczyna mieć kłopoty z wypłacaniem wynagrodzeń, zwykle oznacza to także, że nie reguluje zobowiązań wobec ZUS.
[srodtytul]Liczy się każda złotówka[/srodtytul]
W nowym systemie podstawą obliczenia emerytury z I filara jest suma zwaloryzowanych kapitału początkowego i składek na ubezpieczenie emerytalne zewidencjonowanych na koncie ubezpieczonego do końca miesiąca poprzedzającego miesiąc, od którego przysługuje wypłata emerytury. Na koncie ubezpieczonego, który ma płatnika (czyli np. pracownika), ewidencjonuje się informacje o kwocie należnych (tzn. wykazanych w imiennych raportach miesięcznych przez płatnika) zwaloryzowanych składek na ubezpieczenie emerytalne.
– Nieopłacenie składek przez płatnika w obecnym stanie prawnym nie wpływa na wysokość świadczenia emerytalnego z I filara – wyjaśnia Przemysław Przybylski, rzecznik prasowy ZUS.
Nieco inaczej jest w wypadku środków na emeryturę z II filara. ZUS odprowadza część składki na ubezpieczenie emerytalne (7,3 proc. podstawy wymiaru) pochodzącą ze składki ubezpieczonego do otwartego funduszu emerytalnego. Jeżeli płatnik nie wpłacił składek, to ZUS nie odprowadzi ich części na konto w OFE. A skoro tak, to środki te tam nie pracują. Jeżeli przekaże część składki z opóźnieniem – wraz z odsetkami – to mogą one zrekompensować straty wynikające z opóźnienia (w zależności od wysokości stopy zwrotu funduszu). A co jeśli wiadomo, że ZUS nie przekaże składek, bo należności z ich tytułu się przedawnią (zasadniczo po dziesięciu latach)? Wtedy zapisze na koncie ubezpieczonego w ZUS część składek dla OFE zwaloryzowaną od momentu, w którym były one należne. Tym samym zwiększą one podstawę wyliczenia emerytury z I filara.