Rząd chce uchylić nieaktualne ustawy i rozporządzenia

Ministrowie będą musieli wskazać nieaktualne ustawy i rozporządzenia, które należy uchylić. W ciągu trzech lat obowiązywania aktu ocenią jego skutki.

Publikacja: 28.02.2013 07:48

Rząd chce uchylić nieaktualne ustawy i rozporządzenia

Rząd chce uchylić nieaktualne ustawy i rozporządzenia

Foto: www.sxc.hu

Mechanizmy deregulacyjne zostaną wpisane w proces stanowienia prawa. Mają umożliwić usunięcie nadmiaru zbędnych i szkodliwych przepisów. Takie rozwiązania przewidują założenia do  ustawy o konsultacjach publicznych rządowych projektów aktów normatywnych oraz o ocenie skutków regulacji, przygotowane przez resort sprawiedliwości.

Akcja deregulacja

Zgodnie z założeniami wszyscy ministrowie dokonają przeglądów aktów prawnych i wskażą, które trzeba usunąć z systemu ze względu na ich nieaktualność, sprzeczność z innymi ustawami lub prawem Unii Europejskiej. Na tej podstawie Rada Ministrów opracuje ustawę czyszczącą system prawny.

– Podobne czyszczenie systemu miało zostać przeprowadzone przy okazji uchwalenia konstytucji, ale nie udało się. Wątpię, czy tym razem będzie inaczej – mówi prof. Bogusław Banaszak.

Przedstawione przez resort sprawiedliwości założenia przewidują także obowiązkowe przeglądy skutków obowiązywania aktów normatywnych w ciągu trzech lat od ich wejścia w życie. Jeśli takie badanie postlegislacyjne nie zostanie przeprowadzone, Rada Ministrów będzie musiała przedstawić Sejmowi projekt ustawy uchylającej nowe przepisy.

– Pomysł obowiązkowego badania skutków nowych regulacji jest dobry, jednak uchylenie tych ustaw, których skutki nie zostały sprawdzone, jest ryzykowne. Ministrowie powinni ponosić wyłącznie odpowiedzialność polityczną za projekt – ocenia prof. Bogusław Banaszak. I dodaje, że nie jest jasne, czy rząd musiałby badać także skutki tych ustaw, których projekty zostały znacząco zmienione w Sejmie.

Kto odpowie za bubel

Za każdy projekt i ocenę jego skutków będzie odpowiedzialny jeden minister lub wiceminister i jeden dyrektor departamentu ministerstwa. Każdy projekt będzie miał też swoją metrykę, aby było jasne, kto pracował nad jego poszczególnymi częściami.

– Nie jest jasno określone, kto ponosi odpowiedzialność za ocenę skutków regulacji. Niedostatecznie zagwarantowany jest też udział partnerów społecznych w procesie stanowienia prawa – twierdzi dr Stanisław Tyszka, doradca ministra sprawiedliwości.

Dlatego przy ministerstwach będą ad hoc powołane komitety doradcze właściwe dla danego zagadnienia. Komitety będą liczyły od 5 do 15 członków powoływanych przez właściwego ministra spośród kandydatów rekomendowanych przez pracodawców, izby gospodarcze, uczelnie i organizacje pozarządowe.

Opinie komitetu do powstającego projektu aktu prawnego będą na bieżąco publikowane w ministerialnym BIP.

Przy premierze zostanie z kolei powołana Rada ds. Lepszych Regulacji. W jej skład    wejdzie czterech przedstawicieli pracodawców i czterech przedstawicieli środowiska akademickiego. Jej kadencja będzie trwać pięć lat. Rada ma opiniować oceny skutków regulacji przed skierowaniem projektów do Komitetu Rady Ministrów. Będzie także rozpatrywać  projekty ustaw, których wejście w życie pociągnie za sobą wysokie koszty dla przedsiębiorców i obywateli.

Do każdej regulacji, której koszt wprowadzenia przekroczy 0,01 proc. PKB (ok. 150 mln zł), zostanie sporządzona księga konsultacyjna. Ma zawierać opis aktualnej wiedzy z regulowanej tematyki, postulaty alternatywnych zmian legislacyjnych wraz z wstępnymi szacunkami skutków finansowych, a także analizę porównawczą rozwiązań funkcjonujących w wybranych krajach OECD. Wszystkie zainteresowane osoby będą mogły zgłaszać swoje uwagi do księgi konsultacyjnej.

Konsultacje społeczne aktów prawnych będą przeprowadzane łącznie z uzgodnieniami resortowymi, czyli już po sporządzeniu gotowego aktu normatywnego lub projektu jego założeń. Wszyscy partnerzy społeczni dostaną 30 dni na zgłoszenie swoich uwag. Obecnie taki termin mają zagwarantowane jedynie związki zawodowe. Wyjątkowo premier   skróci  go do 14 dni.

Zdaniem projektodawców nowa ustawa ma być lekarstwem na inflację prawną, niestabilność i niespójność prawa.

Skalę przyrostu przepisów obrazuje wzrastająca  objętość Dziennika Ustaw. W 1989 r. liczył on 1186 stron. Dziesięć lat później już 7292.  Od 2001 r. wzrasta o kilkanaście tysięcy stron rocznie.

etap legislacyjny: skierowane do RCL

Opinia

Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista, starszy wykładowca Wydziału Prawa i Administracji UW

Jednorazowa deregulacja nie jest dobrym pomysłem. Po cóż wprowadzać ośmiomiesięczną akcję, wyglądającą jak porządkowanie magazynu, a potem zaprzestać przeglądania aktów prawnych?! Choć zbędnych przepisów jest wiele, jednorazowa operacja może spowodować jeszcze większe szkody. Mechaniczne eliminowanie regulacji prawnych niesie ze sobą duże ryzyko. Zmiany w prawie muszą być wynikiem przemyśleń, rozważnej analizy, a nie konieczności dotrzymania terminu. Z drugiej strony na ministrów nie będzie nałożona żadna sankcja za niewywiązanie się z tego obowiązku w ciągu ośmiu miesięcy. Projektowane przepisy mogą więc pozostać martwe. Dobrym pomysłem jest natomiast ustawowe zobowiązanie rządu do oceniania skutków regulacji po ich wejściu w życie.

Mechanizmy deregulacyjne zostaną wpisane w proces stanowienia prawa. Mają umożliwić usunięcie nadmiaru zbędnych i szkodliwych przepisów. Takie rozwiązania przewidują założenia do  ustawy o konsultacjach publicznych rządowych projektów aktów normatywnych oraz o ocenie skutków regulacji, przygotowane przez resort sprawiedliwości.

Akcja deregulacja

Pozostało 93% artykułu
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów