W marcu 2014 r. ZUS zwaloryzuje emerytury i renty przy zastosowaniu wskaźnika, którego wysokość będzie znana dopiero w lutym przyszłego roku. Już teraz jednak wiadomo, że oprócz poziomu inflacji będzie uwzględniane 20 proc. realnego wzrostu płac pod warunkiem, że te wzrosną (taki minimalny poziom określi w drodze rozporządzenia Rada Ministrów). Projekt regulacji w tej sprawie pojawił się na stronie Rządowego Centrum Legislacji.
Marcowa, procentowa, waloryzacja będzie zależała od dwóch wskaźników: wysokości inflacji tzw. emeryckiej, czyli wzrostu cen w gospodarstwach domowych emerytów, i od wzrostu płac w przedsiębiorstwach.
Ten drugi wskaźnik, od którego zależy wysokość emeryckich świadczeń, jest z roku na rok niższy. W 2009 r. było to 2,1 proc., w 2010 r. – 1,5 proc., w 2011 r. tylko 1,2 proc. W 2012 r. nie odnotowaliśmy żadnego wzrostu.
Z przyszłoroczną waloryzacją może być podobnie. Hamuje ją niska inflacja, w miejscu stoją też realne płace. Nie zapowiada się też, aby gospodarka rozwijała się w szybkim tempie. Nic nie zapowiada więc wzrostu płac, od których zależą podwyżki świadczeń.
Dyskusji nie podlega jedynie zwyżka o wskaźnik emeryckiej inflacji. Ta zgodnie z art. 19 ustawy budżetowej na 2013 r. ma wynieść 3 proc. ale ostatecznie może być niższa. Prognozowany przez rząd wskaźnik waloryzacji w 2014 r. wyniesie tylko 102,14 proc.