Groźny inżynier budownictwa bez praktyki

Autorzy projektu ustawy deregulacyjnej niewiele wiedzą o uprawnieniach budowlanych i zdobywaniu doświadczenia – uważa prezes Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa, Andrzej R. Dobrucki.

Publikacja: 18.07.2013 09:08

Rz: Druga transza deregulacji wprowadza zmiany dotyczące inżynierów budownictwa. Polska Izba Inżynierów Budownictwa je krytykuje. Dlaczego?

Andrzej Roch Dobrucki:

Przede wszystkim nasz niepokój budzą propozycje dotyczące zdobywania uprawnień budowlanych przez przyszłych projektantów. Rządowy projekt ustawy z 13 czerwca 2013 r. o ułatwianiu dostępu do wykonywania niektórych zawodów regulowanych przewiduje wiele rozwiązań, które są groźne dla nas wszystkich. Projektować domy, szpitale, hotele czy fabryki będą mogły osoby bez wystarczających kwalifikacji. A jakie mogą być dalsze tego konsekwencje, łatwo przewidzieć: zagrożenie bezpieczeństwa zdrowia i życia ludzi, a także bezpieczeństwa mienia. Nie godzę się na to.

Czy jednak to nie zamawiający będzie decydował, kogo zatrudnić do przygotowania projektu?

Ja uproszczę pytanie. Kupuje pani projekt domu jednorodzinnego. Czy pani zna się na tym?

Nie.

No właśnie, ocenia pani wygląd, rozkład pokoi etc. Nic pani nie wie np. o konstrukcji, materiałach, z których będzie budowany obiekt, a organ wydający pozwolenie na budowę nie ma prawa weryfikować obliczeń konstrukcji.

Które więc rozwiązania projektu są groźne?

Chodzi przede wszystkim o te, które do minimum redukują praktyki zawodowe dla projektantów (według projektu rok zamiast dotychczasowych dwóch lat). Bez rzetelnej praktyki nigdy nie da się należycie wykształcić adeptów tej sztuki.

Zgodnie z projektem wystarczy, że absolwent studiów znajdzie patrona, u którego odbędzie praktykę. Przy czym będzie mógł nim być każdy, kto ma już uprawnienia budowlane. Nawet osoba, która rok wcześniej skończyła studia, może się stać patronem kolegi z młodszego rocznika. A jeśli zechce, skróci tę praktykę o pół roku. Projekt ustawy deregulacyjnej przewiduje jednocześnie możliwość zaliczenia praktyki studenckiej na poczet praktyki zawodowej. Propozycja ta świadczy o tym, że autorzy projektu niewiele wiedzą o uprawnieniach budowlanych i zawodzie projektanta. Nie ma bowiem studiów, które przygotowują do zawodu od strony praktycznej. Wykładowcy często nie mają uprawnień budowlanych i nie pracowali na budowie.

Obie praktyki aż tak mocno się różnią?

Tak. Niestety nie dostrzegają tego autorzy projektu. W trakcie praktyki zawodowej wykonuje się określone czynności zlecone przez doświadczonego inżyniera. To opiekun praktyki za nie odpowiada i to on musi dopilnować, by zostały prawidłowo wykonane. Za swoją pracę praktykant otrzymuje wynagrodzenie. Podczas praktyki jest sprawdzana wiedza techniczna wyniesiona z uczelni.

Praktyka w zespole projektowym to zdobywanie wiedzy i korzystanie z doświadczeń wykwalifikowanych projektantów. To uzyskiwanie „wiedzy tajemnej" o sporządzaniu projektów od projektantów, którzy mają umiejętność łączenia wiedzy o nowoczesnych rozwiązaniach techniki i technologii ze stosowaniem nowoczesnych materiałów budowlanych.

Inaczej również wygląda praktyka w robotach budowlanych związanych z np. wykopami, fundamentowaniem, wznoszeniem ścian, doprowadzeniem do stanu surowego otwartego, a następnie zamkniętego oraz izolacją i uzbrojeniem terenu. Są to różne fazy budowy i powinien przez nie przejść każdy uczestnik praktyki zawodowej. Podczas praktyki studenckiej jest zupełnie inaczej. Student przychodzi na kilka tygodni do firmy budowlanej, w tym czasie nikt nie powierza mu odpowiedzialnych zadań. Co najwyżej może się przyglądać pracom na budowie i wykonywać różne czynności pomocnicze. Zdarza się niestety, że praktyki studenckie ograniczają się do parzenia kawy.

Ustawa deregulacyjna daje także możliwość zwolnienia z egzaminów na uprawnienia budowlane absolwenta studiów wyższych prowadzonych na podstawie umowy zawartej między uczelnią a organem samorządu zawodowego, czyli także z PIIB. Czy Izba będzie zawierała tego rodzaju porozumienia z uczelniami?

Podejrzewam, że niektóre uczelnie będą wywierały na nas naciski, by podpisywać z nimi porozumienia. Dla nich byłby to bowiem czysty zysk, miałyby więcej studentów, co przy obecnym niżu demograficznym jest dla uczelni istotne. Nasza rola ograniczyłaby się do rejestrowania osób uzyskujących uprawnienia budowlane. Jest to sprzeczne z zakresem zadań publicznych, do których samorządy zawodowe zostały powołane. Poza tym uczelnie są autonomiczne. Należy więc przypuszczać, że samorząd zawodowy będzie miał ograniczony, a nawet znikomy wpływ na sposób prowadzenia zajęć ze studentami oraz na opracowanie programu przekazywania im wiedzy i umiejętności praktycznych. Z tych powodów nie zamierzamy tym naciskom ulegać, a jeśli nie będzie porozumienia między uczelnią a samorządem zawodowym, proponowany przepis pozostanie martwy.

—rozmawiała Renata Krupa-Dąbrowska

Rz: Druga transza deregulacji wprowadza zmiany dotyczące inżynierów budownictwa. Polska Izba Inżynierów Budownictwa je krytykuje. Dlaczego?

Andrzej Roch Dobrucki:

Pozostało 97% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów