"Będąc obywatelami Polski, czujemy się również obywatelami Europy, dlatego świadomi znaczenia wolnej, demokratycznej i praworządnej Polski w Unii Europejskiej, apelujemy do Komisji Europejskiej oraz do Rady Unii Europejskiej o pozostanie wiernymi podstawowym wartościom zapisanym w artykule 2 traktatu o Unii Europejskiej" - napisali w liście otwartym do Komisji Europejskiej byli prezydenci (Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski, Bronisław Komorowski), premierzy, ministrowie spraw zagranicznych i opozycjoniści z czasów PRL.
"Ostatnią instancją, która może obronić polską praworządność, jest Unia Europejska" - podkreślili sygnatariusze listu.
Komentując na antenie Radia Maryja list do KE, Antoni Macierewicz, były szef resortu obrony, powiedział, że "to jest takie samo działanie jak to, które przed kilkuset laty było udziałem targowiczan". - To jest współczesna Targowica - ocenił.
- Wskazywanie czy udowadnianie, że działania, które dzisiaj są podejmowane przez jakichkolwiek polityków jako analogiczne do tamtych jest najgorszym możliwym oskarżeniem. No ale jak inaczej nazwać tych ludzi, którzy w ostatnim czasie napisali list do Komisji Europejskiej, żeby wdrożyła przeciwko Polsce postępowanie mające skutkować sankcjami przeciwko naszemu krajowi, mające uderzać w suwerenność Polski, mające zniszczyć Polskę? - pytał na antenie Radia Maryja w cotygodniowym felietonie.
- Niech się nie dziwią, że ponoszą tego konsekwencje. Niech się nie dziwią, że zostaną wyrzuceni poza nawias polskiej historii. Niech się nie dziwią, że zostaną nazwani zdrajcami własnej ojczyzny, że zostaną nazwani tymi, którzy uderzają we własną matkę. Chyba że nie uważają Polski za swoją ojczyznę - kontynuował Macierewicz.