To niedaleko. Po pierwsze, uważamy, że irańskich oddziałów w Syrii w ogóle nie powinno być. Po drugie, widzimy, że irańskie uzbrojenie trafia do Hezbollahu, a on zagraża naszemu bezpieczeństwu. Po trzecie, Iran ma możliwości, by nas atakować, i zapowiada, że to uczyni.
Może to dziecinne pytanie: skoro Izrael może interweniować w Syrii, to dlaczego Iran nie może?
Izrael nie interweniował w Syrii. W ogóle nie staje po żadnej ze stron w tamtejszym konflikcie. Robi tylko to, co niezbędne dla jego bezpieczeństwa. Niedawno odnaleźliśmy sześć tuneli pod granicą izraelsko-libańską, wykonanych przez Hezbollah, irańskiego sprzymierzeńca. Irańska, a także rosyjska broń jest wycelowana w naszym kierunku na terenie Syrii i przez Hezbollah w Libanie. My stosujemy samoobronę.
W Syrii były zaangażowane i inne kraje, wspierały sunnickich radykałów na zapleczu Izraela. Choćby Arabia Saudyjska – a z nią można rozmawiać. Dlaczego nie można z Iranem?
A czy jest inny kraj na świecie, będący członkiem ONZ, który grozi innemu krajowi wymazaniem z mapy, tak jak Iran Izraelowi? A jakoś te deklaracje nie wywołują reakcji ONZ. Jakby wszystko było w porządku. My widzimy takie połączenie: mowa nienawiści – gorące dziś słowo w Polsce – skierowana przeciw Izraelowi, struktura reżimu irańskiego i jego możliwości militarne. To największe strategiczne zagrożenie dla Izraela.
Warszawa to dobre miejsce na konferencję o Bliskim Wschodzie.