Dylemat ma też Platforma Obywatelska. Czy postawić na blok z silną lewą flanką, samorządowcami i partiami dawnej KE, czy wrócić do formuły współpracy PSL–PO, co wyraźnie sugerują ludowcy. Oficjalnie PO stawia na szeroką listę. Ale do jej budowy jeszcze sporo czasu. Na lewicy najwięcej uwagi poświęca się temu, co zrobi partia Biedronia. Jak wynika z naszych informacji, 29 czerwca na spotkaniu struktur Wiosny zostaną podjęte pierwsze decyzje o formacie, w którym partia pójdzie do wyborów.
Najpewniej pierwszym kierunkiem będzie próba budowy progresywnej koalicji, o której mówił już wielokrotnie lider partii Robert Biedroń. Jak wynika z naszych rozmów, jeśli taka koalicja nie powstanie, to w połowie lipca Wiosna zdecyduje o tym, czy iść do wyborów samodzielnie, czy też budować porozumienie z Grzegorzem Schetyną i jego blokiem opozycyjnym.
Wielu naszych rozmówców jest przekonanych, że szans na „czystą" lewicową koalicję nie ma i w praktyce na stole są tylko dwa rozwiązania: współpraca ze Schetyną lub start samodzielny.
Lipcowe decyzje
To wszystko ma się rozstrzygnąć w połowie lipca. W ostatnich dniach o Wiośnie najwięcej mówiło się jednak ze względu na odejście z partii grupy członków z województwa świętokrzyskiego. Małgorzata Marenin zadeklarowała, że rozpoczyna współpracę z SLD. I że Wiosnę razem z nią opuściło 150 osób. Jednak nasi rozmówcy z Wiosny twierdzą, że tak naprawdę odeszło tylko pięć osób. Padają też oskarżenia wobec Włodzimierza Czarzastego o „podbieranie" działaczy.
Wiosna deklaruje, że wkrótce ma zostać powołany nowy koordynator partii w regionie. Do partii od wyborów miało się za to zapisać ponad 1000 osób. Nie zmienia to jednak tego, że nastroje w nowej formacji nie są najlepsze, chociaż partii Biedronia udało się przebić między PiS a KE 26 maja. Wielu działaczy jest za to rozczarowanych postawą lidera, który wbrew deklaracjom objął mandat europosła w Brukseli. I nie jest pewne, czy w ogóle wystartuje w jesiennych wyborach.