Grecja ma już nowego premiera. Kilkanaście godzin po zakończeniu niedzielnych wyborów zaprzysiężony został Kiriakos Micotakis, szef konserwatywnej Nowej Demokracji. Wieczorem poznaliśmy skład jego gabinetu.
Władzę Micotakisowi oddał Aleksis Cipras, szef Syrizy, partii z nazwy skrajnie lewicowej, ale w czasie swoich rządów przesuwającej się ku centrolewicy.
Nowa scena
Przywódca zwycięskiej partii uchodzi za liberała. Ale – jak pisał niedawno portal Politco – sama Nowa Demokracja przesuwała się w kierunku zdecydowanej prawicy. Dotyczy to spraw światopoglądowych i historyczno-politycznych. Ugrupowanie Micotakisa, jak nacjonaliści, przeciwstawiało się umowie w sprawie nazwy sąsiada Grecji – Macedonii Północnej.
Nowa Demokracja zagarnęła prawie cały prawicowy elektorat (zdobyła 39,5 proc.), oprócz niej do parlamentu weszła tylko jedna prawicowa partia, świeża na scenie – Greckie Rozwiązanie (3,7 proc.). Trzyprocentowego progu nie przekroczył, choć był bardzo blisko, Złoty Świt, określany mianem partii neonazistowskiej. Jego liderzy zażądali ponownego przeliczenia głosów. W ogóle ze startu zrezygnowali Niezależni Grecy, skrajnie prawicowe ugrupowanie, które przez trzy lata było mniejszościowym partnerem Syrizy, ale opuściło koalicję, nie godząc się na porozumienie z Macedończykami.
W parlamencie znajdą się natomiast oprócz Syrizy (31,5 proc. głosów) jeszcze trzy lewicowe partie, w tym były gigant sceny politycznej socjaldemokratyczny PASOK, który po dobraniu polityków z innych partii występuje jako Ruch na rzecz Zmian KINAL (8,1 proc.), oraz komunistyczna KKE (5,3 proc.). W sumie lewica cieszy się poparciem ponad połowy wyborców, ale jest potwornie rozdrobniona (pięć partii komunistycznych). Lewicowość jest tu silna historycznie, a w czasie, gdy bezrobocie wynosi 18 proc., a wśród młodych – 40 proc., nie zanika.