Manifestacja miała być wyrazem sprzeciwu wobec przemocy, dyskryminacji i homofobii w przestrzeni publicznej - zapowiadali organizatorzy, Włodzimierz Czarzasty z SLD, Adrian Zandberg z Razem i Robert Biedroń z Wiosny.
Na pl. Piłsudskiego w Białymstoku zgromadziło się ok. tysiąca osób. Niektórzy uczestnicy przynieśli ze sobą transparenty głoszące "Polska dla wszystkich", "Solidarność naszą bronią" czy "Miłość zwycięży".
Początkowo lewica chciała w Białymstoku zorganizować marsz. Władze miasta nie wydały na to zgody tłumacząc, że w takim przypadku musiałyby zostać poinformowane wcześniej niż z tygodniowym wyprzedzeniem.
Pomysłu marszu nie poparły ani Platforma Obywatelska, ani PSL.
"Z uwagi na to, że kolejne radykalne demonstracje stają się w Polsce miejscem eskalacji sporów światopoglądowych i częstokroć forum do prowokacji oraz obrażania uczuć religijnych osób wierzących – co z wolnością nie ma nic wspólnego – politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego nie wezmą udziału w marszu w Białymstoku" - napisali ludowcy w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej partii.