Przed wyborami parlamentarnymi Olga Tokarczuk apelowała do Polaków, by zagłosowali "w słuszny sposób, za demokracją". W TVN24 pisarka była pytana, jak ocenia rezultat wyborów. - To nie są wyniki wyborów, które by mnie uszczęśliwiały - powiedziała.
- Ale z drugiej strony, jako optymistka, uważam, że stało się też wiele dobrego w tych przegranych wyborach dla opozycji. Uważam, że w Sejmie pojawili się bardzo ciekawi, mądrzy, młodzi ludzie, którzy mają inną wizję tej naszej wspólnoty i przyszłości Polski, i bardzo się z tego cieszę - powiedziała noblistka.
Tokarczuk przyznała, że nie miała czasu, by dokładnie sprawdzić, kto wszedł do Sejmu. Zaznaczyła, że w wynikach wyborów dostrzega dla siebie "promyk nadziei". - Bardzo się cieszę z tego, że tak dużo młodych ludzi z Lewicy się dostało - wyznała.
- Bardzo dla mnie podnoszące na duchu są te wszystkie elementy związane z ekologią, z klimatem. To jest coś, co jest najważniejszym, według mnie, zadaniem, problemem przed naszymi politykami - oceniła. - Bez tego się nie da niczego zrobić, tym się trzeba zająć najpierw - zaznaczyła.
Pytana, jakie według niej powinny być priorytety polityki w Polsce, Olga Tokarczuk powiedziała, że niezwykle ważna jest dla niej sprawa wykluczania kobiet i ich praw. - Żadne społeczeństwo, które w jakiś sposób represjonuje kobiety, nie pozwalając im na wolny wybór swojego życia, jest społeczeństwem chorym - oświadczyła. Dodała, że "strasznie poruszająca" jest dla niej kwestia praw zwierząt. - Myślę, że ludzie się kiedyś będą wstydzić, że ich przodkowie jedli mięso - powiedziała.
Odnosząc się do tematu mniejszości pisarce przypomniano, że wzięła udział w Marszu Równości we Wrocławiu. - Nie mogłam nie pójść na ten marsz - oceniła. Według Tokarczuk, możliwe, że bez "przybyszów z różnych stron świata" polska gospodarka nie będzie sobie radzić. - Mentalnie nie jesteśmy na to przygotowani, ponieważ byliśmy straszeni wszelkimi przybyszami i uchodźcami - oceniła.